Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Minął rok od koszmarnego wypadku na A1. Sebastian M. nie wraca do Polski

Sprawca strasznego wypadku na autostradzie A1 od roku jest w Emiratach Arabskich. Okazuje się, że jest tam rezydentem.
Minął rok od koszmarnego wypadku na A1. Sebastian M. nie wraca do Polski
Zniszczona Kia po wypadku na A1

Autor: policja

W lipcu do Abu Dhabi pojechali polscy prokuratorzy i chcieli się dowiedzieć, co jeszcze trzeba zrobić, żeby Sebastiana M. ściągnąć do Polski. Wrócili z niczym.

33-latek od 11 miesięcy czeka na ekstradycję do Polski. Jest poszukiwany listem gończym, ale nie udaje się go postawić przed sądem.

Koszmar na A1

Za kilka dni minie równo rok od tragedii na autostradzie A1. W wypadku drogowym zginęli wtedy rodzice i 5-letnie dziecko. Spłonęli w samochodzie, który uderzył w bariery energochłonne. 

Zdaniem prokuratury winny wypadku jest Sebastian M. To on prowadził bmw, jadąc za szybko, wymijając kolejne samochody, zmieniając pasy uchu i „nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed”. 

Prokuratura przedstawiła Sebastianowi M. zarzuty. Musiała to jednak zrobić zaocznie, bo nie został on zatrzymany zaraz po wypadku. Co więcej, początkowo policja utrzymywała, że w zdarzeniu udział brała tylko kia. To śledztwo internautów pokazało, że było inaczej: na miejscu było także bmw.

Ucieczka z kraju

Zaraz po tej tragedii mężczyzna uciekł z kraju. Był widziany w Niemczech, skąd poleciał do Dubaju. Tam właśnie – 4 października – został zatrzymany.

Od tego momentu rozpoczęły się starania o sprowadzenie go do Polski. Ale to trudna, międzynarodowa sytuacja. W międzyczasie kierowca bmw starał się o list żelazny, dzięki któremu po przyjeździe do kraju nie trafiłby do więzienia. Sąd jednak się na to nie zgodził.

Rezydent

Na razie polska prokuratura i dyplomacja są bezradne. Prowadzone są oficjalne i nieoficjalne rozmowy, ale wszystko na nic. 

Tymczasem okazuje się, że Sebastian M. jest na wolności. „Gazeta Wyborcza” donosi, że nawet zwrócono mu wpłaconą wcześniej kaucję. 

Jest jeszcze jedna sprawa. Dziennik ustalił, że M. w Emiratach otrzymał tzw. złotą wizę, czyli status rezydenta, bo spełnił prawne warunki – założył w tym kraju firmę i przebywa w nim ponad pół roku.

Były minister za wcześnie ujawnił informacje

Gazeta podkreśla, że do ucieczki M. mógł „zmusić” Zbigniew Ziobro. Po wypadku, kiedy był ministrem sprawiedliwości, na konferencji prasowej ogłosił zaostrzenie kar dla sprawców wypadków drogowych i ujawnił kilka szczegółów śledztwa. To mogło nakłonić Sebastiana M. do ucieczki do Emiratów.

– Upublicznienie takich informacji na początkowym etapie nie przysłużyło się temu postępowaniu. W momencie konferencji Sebastian M. przebywał w Niemczech. Niewykluczone, że gdyby nie ta konferencja, wróciłby do kraju, gdzie mógłby zostać zatrzymany. Uniknęlibyśmy całej sytuacji związanej z procedurą ekstradycyjną – mówi TVN24 prokurator Krzysztof Wiernicki, który prowadzi śledztwo.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów