Nazwa tych maszyn została wybrana w otwartym konkursie. Swoją propozycję mógł złożyć każdy. Wybór padł na Husarza. I pod taką nazwą będą latać polskie F-35A.
„Przedmiotem umowy jest dostawa 32 samolotów F-35A wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym (...)” – informował w 2020 roku MON, kiedy podpisywano umowę na zakup nowych maszyn.
To – dodajmy – ultranowoczesny sprzęt bojowy, praktycznie niewykrywalny przez radary.
Husarz bez szachownicy
O ile wybrana nazwa nie wzbudza żadnych kontrowersji, to już inny aspekt tak. Chodzi o to, że maszyny nie będą miały charakterystycznych biało-czerwonych szachownic. A to przecież element obowiązkowy na każdym polskim statku powietrznym.
– Zerwanie z tradycją, niszczenie pamięci – komentują niektórzy w internecie.
– Nie mam pytań, szkoda słów... Co się dzieje z tym krajem...? – to kolejny komentarz.
– Proponuję usunąć szachownicę, a w jej miejsce zrobić miejsca reklamowe. Biedronka, Żabka, Blachotrapez – wspieramy Polskie bezpieczeństwo czy coś. Ale oczywiście optymalizacja kosztów jak zwykle nieosiągalna w polskim zaścianku – uważa jeszcze inny internauta.
Nowoczesna technologia
Właściwie to szachownica będzie, ale nie w barwach narodowych – będzie szara. Takie posunięcie ma sens.
Sztab Generalny Wojska Polskiego wyjaśnia, że chodzi o trudnowykrywalność. Żeby zmniejszyć powierzchnię odbicia radarowego, zastosowano specjalną farbę, której zadaniem jest pochłonięcie i stłumienie energii sygnału radarowego. Polska szachownica byłaby elementem, który takich warunków nie spełnia.
Dyskusja od lat
Już lata temu w Polsce rozpoczęła się dyskusja o tym, czy zamalować szachownice na śmigłowcach i samolotach.
– To kompletny anachronizm i wystawianie pilotów na strzał. Samolot z jaskrawymi biało-czerwonymi znakami łatwiej wypatrzyć z daleka. Dlatego dziś się je wygasza, czyli maluje w odcieniach szarości – mówił w 2010 roku ekspert Michael J. Gething.
Chodzi po prostu o to, że biało-czerwone znaki na polu walki są jak tarcze strzelnicze.
Komentarze