W styczniu tego roku Unia Europejska zaczęła przygotowania do wprowadzenia ograniczeń. Uznała, że za dobra luksusowe będzie można płacić papierowym pieniądzem tylko do kwoty 10 tys. euro. Powyżej tego limitu trzeba wykonać przelew – z karty lub z konta.
Takie działanie ma sens, bo cyfrowe płatności można lepiej kontrolować, a to: – Zapewni, że oszuści, przestępczość zorganizowana i terroryści nie będą mieli miejsca na legalizację swoich dochodów za pośrednictwem systemu finansowego (chodzi o tzw. pranie brudnych pieniędzy – red.) – podkreślił belgijski minister finansów.
Miliardy gotówki
Z danych NBP wynika, że w Polsce w obiegu jest 361 mld zł w gotówce. To więcej niż rok wcześniej o 7,4 proc. Oznaczać to może, że Polacy lubią mieć pieniądze w portfelu. Ale nie wszyscy.
– Praktycznie nie używam papierowych pieniędzy. Odzwyczaiłem się – mówi nam pan Paweł.
I przyznaje, że już wszędzie płaci kartą. – Za parkowanie, za bilety komunikacji miejskiej, za jedzenie w restauracji, za bilety do kina i oczywiście za zakupy w internecie. Ostatnio raz tylko musiałem udać się do bankomatu. W połowie marca chciałem kupić kwiaty w kwiaciarni bez terminala płatniczego – opowiada.
Plan odejścia
Odchodzenie od gotówki jest faktem. Jak czytamy w „Gazecie Wyborczej”, już od 3 kwietnia mBank wprowadza opłatę za wypłacanie pieniędzy z bankomatów. To 5 zł za każdą transakcję z obcych urządzeń, a z sieci banku opłata jest pobierana przy kwocie mniejszej niż 300 złotych.
– Klienci, którzy na co dzień płacą bezgotówkowo, nie odczują zmian. W mBanku od dawna stawiamy na transakcje bezgotówkowe i samoobsługę, dlatego podwyższamy opłaty głównie związane z wypłatą gotówki. W ostatnich 2 latach znacząco wzrosły ceny towarów i usług. Ma to również wpływ na koszty obsługi, które ponosimy – wyjaśnia bank.
Wszystkie tego typu posunięcia zniechęcają do płacenia żywym pieniądzem. Ale czy to będzie dobre?
Trudniej kontrolować wydatki
Pan Paweł czasami łapie się na tym, że karta to zły pomysł. Nie mając gotówki w portfelu, trudniej jest kontrolować wydatki. Człowiek nie widzi, ile pieniędzy wydaje. Nie zauważa, że portfel staje się coraz chudszy. Zakupy to tylko cyfry, a nie banknot i monety z reszty.
– Są też drobniejsze kłopoty. Idąc z żoną wieczorem ulicą, nie mogę np. kupić jej kwiatów od handlarki – mówi.
Komentarze