Sprawę nagłośnił Jan Śpiewak, miejski aktywista, w jednym ze swoich internetowych wpisów:
„Mamy w Polsce epidemię alkoholizmu. Liczba osób, które umierają na alkoholową marskość wątroby w ciągu 20 lat wzrosła ośmiokrotnie! Stoimy nad przepaścią” – zaalarmował.
I dodał: „To nie tylko miliardy wydane z budżetu na leczenie, to rodzinne tragedie i przemoc– alkohol jest głównym czynnikiem kryminogennym. Polacy piją znacznie więcej niż w latach 80 i 90. Zawdzięczamy to deregulacji rynku alkoholi, niskiej akcyzie, ogromnej liczbie punktów sprzedaży, reklamie i promocjom”.
10 złotych za pół litra
Śpiewak proponuje m.in., żeby zakazać sprzedaży alkoholu w nocy, na stacjach, zakazać reklamowania i promowania trunków czy wprowadzić urzędową cenę minimalną na alkohol.
Aktywista wskazał, że butelkę wódki można kupić już za mniej niż 10 złotych. Dlatego doniósł do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na sieci Lidl, Biedronka i Kaufland. Jego zdaniem mogło tam dojść do dumpingu, czyli nieuczciwej konkurencji polegającej na sprzedaży wódki poniżej kosztów produkcji.
„Nie ma przyzwolenia na rozpijanie Polaków i łamanie prawa! Polska nie może być kolonią zagranicznych korporacji” – napisał Śpiewak.
Sprawa dla prokuratury
UOKiK sprawą się jednak nie zajmie. Zawiadomił natomiast prokuraturę.
„Ze wstępnej analizy wynika, że zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, obniżka cen alkoholu w przyjętej przez te sieci formie może stanowić zakazaną prawnie promocję napojów alkoholowych. Oznacza to, że tematyka reklamy oraz promocji alkoholi powinna zainteresować organy ścigania” – cytuje UOKiK gazeta.pl.
Biedronka i Kaufland nie skomentowały tego posunięcia, a Lidl tłumaczy, że to była promocja na wódkę. „Cena produktu podyktowana była warunkami rynkowymi i obowiązywała wyłącznie krótkoterminowo” – wyjaśniła sieć.
Komentarze