Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Drukarnia Rzeszów

Biedronka kontra Lidl. To już otwarta wojna

Dwie największe sieci handlowe weszły na ścieżkę otwartego starcia. Zaczęła Biedronka, która w sms-ach do klientów zapewnia, że ma niższe ceny niż konkurencja.

Tak otwartej walki między Biedronką a Lidlem nie było. Pierwsza z tych sieci ma najwięcej sklepów w Polsce. Lidl w takim zestawieniu jest na drugiej pozycji. Wydawało się, że porządek rzeczy jest ustalony, a walka o klienta toczy się za pomocą reklam czy gazetek promocyjnych.

Teraz jednak starcie jest otwarte i ostre. Zaczęła Biedronka, rozsyłając do swoich klientów sms-y z porównaniem cen konkretnych produktów.

Walka na koszyki

Skąd ten pomysł? Otóż gazety i portale często publikują tego rodzaju zestawienia, prezentując tzw. koszyki zakupowe. To porównanie cen danych produktów z tego samego dnia. W zależności od terminu – zwycięzcą nie zawsze są to dyskonty. Na przykład przed Bożym Narodzeniem taki „konkurs” wygrywały supermarkety.

10 lutego swój koszyk przedstawił „Fakt”. 

„We wtorek wybraliśmy się do Biedronki, Lidla, Dino i jednego ze sklepów Lewiatana. Wyobraź sobie koszyk, w którym jest 25 produktów spożywczych typu pieczywo, mięso na obiad, nabiał, owoce i warzywa, olej i mąka. Dwa tygodnie temu najważniejsze sprawunki kosztowały 184 zł. A teraz? Koszyk „Faktu” jest wart średnio 171 zł 54 gr” – czytamy.

Z testu wynika, że za koszyk, w którym są np. jajka, parówki czy cukier trzeba zapłacić:

  • Lidl 120 zł 96 gr,
  • Biedronka 131 zł 17 gr,
  • Dino 199 zł 54 gr,
  • Lewiatan 234 zł 49 gr.

Atak Biedronki

Tymczasem Biedronka atakuje w sms-ach Lidla, odnosząc się do tego rodzaju koszyków i cen u swojego konkurenta. 

„Rywalizacja cenowa sieci rozpędza się, bo konsumenci nadal w dobie sporej inflacji szukają niskich cen. Sieci starają się do nich dotrzeć na różne sposoby, ale to, co zrobiła Biedronka, wydaje się być początkiem nowego wymiaru tej rywalizacji” – analizują sytuację wiadomoscihandlowe.pl.

W sms-ach można przeczytać, że np. jakieś słodycze w dyskontach na literę B są tańsze niż w tych na literę L. Porównywany jest też papier toaletowy, mandarynki czy masło.

Lidl w tym starciu zachowuje się spokojnie. Sieć tłumaczy, że zgodnie z badaniami cen wypada ona bardzo dobrze i np. w zestawieniu koszyków z 23 stycznia sieć okazała się najtańsza w Polsce.

Cierpliwość Lidla może się jednak skończyć lada dzień, tym bardziej że Biedronka nie zamierza rezygnować z akcji sms-owej.

– Jesteśmy zdeterminowani, żeby w praktyce realizować hasło „Codziennie niskie ceny” w interesie naszych klientów. W tym konkretnym przypadku najlepiej widać, kto jest liderem cen na polskim rynku, do którego działań dostosowują się konkurenci – mówi Jan Kołodyńsacki, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

Czy to jest legalne?

Czy jednak takie działania są legalne? Klienci mogą sobie zadawać to pytanie, bo nie było chyba w Polsce nigdy akcji reklamowych tak otwarcie uderzających w konkurencję.

To tzw. reklama porównawcza. I jest ona zgodna z prawem. 

– Reklama porównawcza – jak sama nazwa wskazuje – polega na porównywaniu. Reklamujący porównuje się w niej z konkurentem lub porównuje z produktem konkurenta produkt ze swojej oferty. Porównywane mogą być również ceny tych samych produktów w różnych sieciach, jak czyni to Biedronka. Wszystko to ma na celu wykazanie, że oferta reklamującego jest atrakcyjniejsza niż oferta konkurencji – tłumaczy android.com.pl Natalia Gaweł, adwokatka w Kancelarii Andersen.

Trzeba jednak pamiętać o obowiązujących wtedy zasadach. Na przykład, że taka reklama nie może wprowadzać w błąd. Musi porównywać towary lub usługi zaspokajające te same potrzeby lub przeznaczone do tego samego celu w sposób rzetelny i dający się zweryfikować na podstawie obiektywnych kryteriów.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze