Wszystkie zasady dotyczące oznakowania polskich dróg i ulic są zawarte w odpowiednim rozporządzeniu ministra infrastruktury. Tam znajduje się długa wyliczanka, ale przecież nie każdy kierowca musi znać dokument na pamięć. Na pewno zna znaki, które często są ustawiane w miastach. Są jednak takie, które są rzadkie, ale ich nieznajomość może szkodzić. Zwłaszcza naszej kieszeni.
Kłopotliwe znaki
Te oryginalne znaki to B-37 i B-38. Nic to nie mówi? Niewiele osób zna takie symbole na pamięć, ale jak ktoś zobaczy znak, to może się domyślić, o co chodzi.
Pierwszy to standardowy zakaz postoju, ale znajduje się nam nim biała, rzymska cyfra I. To B-37. W przypadku B-38 to rzymska II.
Co to oznacza? Otóż B-37 zakazuje postoju w dni nieparzyste, a w drugiej wersji zakaz dotyczy dni parzystych.
„Oznaczają zakaz postoju pojazdów odpowiednio w nieparzyste lub parzyste dni miesiąca; zakaz nie obowiązuje od godziny 21 do 24; przepisy ust. 1 i 3-5 stosuje się odpowiednio do tych znaków” – czytamy w ministerialnym rozporządzeniu.
Jaka kara grozi kierowcy?
Zgodnie z przepisami – niezastosowanie się do tych znaków grozi mandatem w wysokości 100 złotych. Ale to nie koniec, bo finalny rachunek może znacznie wzrosnąć. Jeżeli auto zostanie odholowane i przewieziona na parking, gdzie będzie czekało na właściciela, to kierowca będzie musiał zapłacić dużo więcej.
Na przykład w Szczecinie miejscy radni zdecydowali, że odholowanie to koszt od 166 zł w przypadku motocykla do ponad 2000 za samochód przewożący niebezpieczne materiały. Właściciel osobówki za taką „usługę” musi zapłacić blisko 700 zł. Do tego trzeba jeszcze doliczyć opłatę za każdą dobę auta na parkingu: od 32 do 290 zł.
„Nieodebranie pojazdu w terminie 3 miesięcy od dnia jego usunięcia będzie skutkowało wystąpieniem do sądu o orzeczenie jego przepadku na rzecz powiatu. Kosztami związanymi z usunięciem, przechowaniem, oszacowaniem, sprzedażą lub zniszczeniem pojazdu, powstałymi od momentu wydania dyspozycji jego usunięcia do czasu zakończenia postępowania obciąża się każdorazowo właściciela lub posiadacza pojazdu (solidarnie)” – podkreśla Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie.
Komentarze