– Tankowałem w środę. Litr diesla kosztował 6,61 zł. Powiem szczerze, że byłem zaskoczony. Nie jeżdżę często samochodem i spodziewałem się ceny zbliżonej do 7 złotych. Takie przecież były przewidywania – mówi pan Michał.
Ma myśli analityków, którzy prognozowali, że po wyborach PKN Orlen podniesie ceny w hurcie, a kierowcy odczują to na stacjach.
Z takim samym przyjemnym zaskoczeniem przyjął rzeczywistość paliwową pan Tadeusz, który w środę jechał w dłuższą trasę.
– Tę samą, która pokonałem miesiąc temu. Tym razem jednak zapłaciłem ponad 40 zł mniej! Byłem miło zaskoczony – opowiada. I dodaje: – Nie będę bał się jechać do rodziny w święta, bo na paliwo mi wystarczy.
Uzasadnione podejrzenia
W czasie kampanii wyborczej ceny paliwa były podejrzanie niskie. Analitycy rynkowi uważali, że może to być gra polityczna i że państwowy koncern sztucznie utrzymywał ceny na niskim poziomie. Żeby pomóc wygrać wybory PiS.
Takie podejrzenia były jak najbardziej uzasadnione. Przecież firma wiele razy pokazywała, że potrafi z cenami robić, co chce i nie ogląda się na światowe trendy giełdowe.
Ceny paliwa na święta
Teraz jednak widać, że spadające ceny na giełdach mają realny wpływ również na stawki na polskich stacjach paliw. Na giełdzie w Londynie baryłka ropy kosztuje 72 dolary i to jeden z najniższych poziomów w tym roku. To także o 20 dolarów mniej niż przed atakiem Rosji na Ukrainę.
Jak wynika z danych portalu e-petrol za popularną Pb 95 trzeba zapłacić średnio 6,39 zł. Diesel kosztuje 6,56 zł, a LPG 2,99 zł.
Dla porównania rok temu za litr diesla płaciliśmy nawet o złotówkę więcej, a benzyna była o około 20 gr droższa.
– Mamy dobrą wiadomość dla kierowców: w najbliższych dniach, aż do Bożego Narodzenia, możemy liczyć na dalsze obniżki cen paliw. Będą to upusty po kilka groszy na litrze każdego paliwa – powiedział „Faktowi” Jakub Bogucki, ekspert e-petrol.pl.
Komentarze