Kontrolerzy wzięli pod lupę 137 sklepów w całym kraju. Sprawdzili znakowanie pieczywa i pieczywa półcukierniczego, ciast i wyrobów ciastkarskich oraz cukierków. Dodatkowo sprawdzono jakość handlową paczkowanej bułki tartej.
Co do pieczywa, to na 291 partii nieprawidłowości wykryto w 108. Stanowi to aż 37,1 proc. wszystkich skontrolowanych.
Ser seropodobny
„W 83 placówkach handlu detalicznego przeważono 166 partii pieczywa. Zaniżoną masę stwierdzono w 14 sklepach w 20 partiach (12 proc. kontrolowanych)” – podaje Inspekcja. I dodaje, że co do ciast na 77 partii błędy w znakowaniu wykryto w 28 (36,4 proc. całości).
Jakie wady zdarzały się najczęściej?
Lista jest długa i wystarczy wyliczyć kilka, żeby zobaczyć, jak klienci są wprowadzani w błąd. Już choćby za sprawą samej nazwy pieczywa. Były takie, że kupujący nie miał pojęcia czy kupuje pieczywo pszenne czy żytnie. Rogalik maślany nie miał masła, a chleb pszenny graham nie miał mąki pszennej graham. Precel powinien według kontrolerów nazywać się „precel z serem seropodobnym”.
Jeżeli ktoś kupował np. chleb chłopski, to musiał pomyśleć, że ten chłop używa takich substancji jak E 330, E 270, E 300, E 472e. Klienci nie byli też informowani, że kupują pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego. Na etykietach alergeny nie były dostatecznie wyróżnione, a niekiedy w ogóle nie było wiadomo, kto jest producentem produktu.
Podobnie było z ciastami. Nie były podawane wszystkie składniki, a „cukier waniliowy” był mylony z „cukrem wanilinowym”. Producenci chwalą się także, że użyli śmietanki 30 proc., podczas gdy zastosowano „analog śmietany”.
Koszmar bułki tartej
Najwięcej zastrzeżeń jest chyba jednak do jakości bułki tartej. Jej kolor nie był jednolity i bywała słona.
„Na podstawie przeprowadzonych badań laboratoryjnych 67 partii bułki tartej stwierdzono, że 31 z nich (46,3 proc. skontrolowanych) nie spełniało deklarowanych parametrów fizykochemicznych. Nieprawidłowości dotyczyły zawyżonej lub zaniżonej zawartości cukrów, tłuszczu, soli lub zawyżonej zawartość białka w porównaniu do podanej na opakowaniu, obecności zanieczyszczeń organicznych, np. nasion maku, siemienia lnianego, nasion dyni, które nie były deklarowane w składzie, lub zanieczyszczeń nieorganicznych” – czytamy w informacji Inspekcji.
Często też to, co miało być bułką tartą, zawierało nasiona maku czy lnu, podczas gdy nazwa zwyczajowa bułka tarta to, zgodnie z normami, produkt otrzymany przez rozdrobnienie wysuszonego pieczywa pszennego bez dodatku nasion, nadzień i zdobień.
Komentarze