Gdy spogląda się na statystyki zachorowań elektryzuje fakt, że 71 potwierdzonych zachorowań to Rzeszów oraz powiat rzeszowski. Państwowy Powiatowy Inspektora Sanitarny w Rzeszowie w komunikacie z dnia 23 sierpnia informuje o potwierdzeniu zakażenia u 50 mieszkańców Rzeszowa oraz 14 powiatu rzeszowskiego.
Janusz Kaliszczak, koordynator do spraw medycznych w szpitalu „Sanatorium” w Górnie, lekarz specjalizujący się w chorobach zakaźnych, zauważa, iż legionella jest bakterią powszechnie występującą we wszystkich ciekach wodnych, w wodach śródlądowych, stojących, że może wystąpić również w instalacjach wodnych gdy je zaniedbamy. Lekarz zauważa też, iż legionelli należy się bać tak jak każdego innego zakażenia.
Instalacje wodociągowe są w Warszawie, Poznaniu również Rzeszowie, ale to w tym ostatnim mieście, w szpitalach pojawili się chorzy na Legionella pneumophilia. Wszystko wskazuje, że elementem wspólnym, łączącym przypadki zachorowań, jest właśnie instalacja wodociągowa. Na informację w tej sprawie czekamy z niecierpliwością, ale inspektorat sanitarny nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wyniki badań pojawią się dopiero na początku przyszłego tygodnia.
Choroba związana z bakterią legionelli, została po raz pierwszy opisanej w 1976 przez amerykańskich diagnostów. Jej wykrycie związane było ze spotkaniem amerykańskich weteranów. Wielu mieszkańców jednego hotelu zachorowało na nietypowe zapalenie płuc. Wielu wówczas umarło.
Dziś żołnierze amerykańscy są w Rzeszowie, a miasto stało się centrum przeładunkowym zachodniej broni dostarczanej wojsku ukraińskiemu. O tym gdzie jest Rzeszów wie nie tylko prezydent Rosji, ale też wielu rosyjskich żołnierzy i agentów.
- Jeśli to sabotaż, to bardzo mizerny. Te kilkadziesiąt zachorowań to nie jest żadna broń. Gdyby miał miejsce sabotaż, to odbył by się na o wiele większą skalę. Legionella nigdy nie była używana do tego typu celów. Są znacznie niebezpieczniejsze bakterie. Ta występuje na całym świecie. Możemy się z nią zetknąć podczas wakacji w Grecji czy we Włoszech – zaznacza Janusz Kaliszczak.
Jeśli nie sabotaż, to przypadek, a jeśli przypadek, bez reakcji rzeszowskiego MPWiK, przedsiębiorstwa zajmującego się dostarczanie wody do mieszkań, to zaniedbanie. Przedsiębiorstwo nie informuje klientów, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż to właśnie w wodzie miejskiej jest groźna bakteria, nie instruuje co robić, jak używać potencjalnie skażonej wody.
Pierwsza reakcja, jaka się pojawiła to spółka postanowiła przeprowadzić – w nadchodzącym weekendzie – chlorowanie wody. Problem zakażeń widoczny jest w szpitalach od tygodnia. Na stronie internetowej MPWiK nie znajdziemy żadnej informacji, za to miejska spółka interesuje się jakością butelkowej wody „Alfred”.
Komentarze