Jak pan myśli, co było przyczyną porażki z Czechami?
Takiego obrotu spraw na początku meczu nikt się nie spodziewał. Stratę dwóch bramek w przeciągu trzech minut możemy porównać do słynnej walki Andrzeja Gołoty z Lenoxem Luisem. Gołota jeszcze nie wyszedł na ring i dostał dwa strzały i było po walce.
Co mogło wpłynąć na tak szybko stracone gole? Jednym z czynników mogło być rozkojarzenie, drugim brak koncentracji na początku meczu. Zwłaszcza można było to powiedzieć o pierwszej bramce, którą straciliśmy po wyrzucie piłki z autu. Takie bramki rzadko się ogląda. Druga natomiast była po bardzo ładnej akcji czeskiej reprezentacji. Nie zmienia to jednak faktu, że dwie szybko stracone bramki w przeciągu trzech minut ustawiły mecz.
Można było mówić o jakimś zlekceważeniu rywala?
Wydaje mi się, że nie można tu mówić o zlekceważeniu rywala. Nie zapominajmy, że z Czechami nigdy nie grało się nam łatwo, jakoś tak się złożyło, że Czesi „nam nie siedzą”. Spójrzmy choćby na historię. Ostatni mecz o stawkę zagraliśmy z Czechami we Wrocławiu na Euro i przegraliśmy 0:1. W konsekwencji nie wyszliśmy z grupy.
Czego można oczekiwać po dzisiejszym meczu, który odbędzie się na Narodowym? Czy po meczu z Czechami można zobaczyć jakieś pozytywy, które dobrze rokują na przyszłość?
Jednym z pozytywów były zmiany. Zawodnicy, którzy weszli na boisko po przerwie ożywili grę naszej reprezentacji. W polskich piłkarzach jest też sportowa złość, aby się zrehabilitować za tą porażkę. Gramy na Narodowym, który jest dla nas szczęśliwym stadionem i przy pełnych trybunach ten wynik na pewno będzie dużo lepszy. Liczę na zwycięstwo w tym meczu.
Myśli pan, że kogoś zabrakło w polskiej reprezentacji? Niektórzy komentatorzy mówią, że zabrakło Krychowiaka. Mówi się, że mamy w Polsce 38 mln specjalistów od gry w piłę nożną.
Po takich meczach wszyscy są trenerami i wszyscy znają się na piłce. Po Mistrzostwach Świata mówiło się, że Krychowiaka trzeba odstawić. Przyszedł Santos, nie powołał Krychowiaka i powiedziano, że ma odwagę, bo chce postawić na nowych piłkarzy. Teraz przytrafiła się porażka i już zmiana o 360 stopni. To trener tych zawodników obserwuje i widzi ich formę. Nie szukałbym teraz tłumaczeń, że brak powołania dla Krychowiaka lub innych zawodników wpłynęło na porażkę z Czechami, bo tak moim zdaniem nie było.
Chciałem przejść teraz do poziomu polskiej ligi, bo sprawdziłem skład naszej reprezentacji. To nie jest tajemnicą. Fernando Santos powołał zaledwie dwóch piłkarzy z polskiej ligi, tymczasem Czechów z czeskiej ligi w reprezentacji było 16. Gdzie jest problem polskiej ekstraklasy, że polscy selekcjonerzy niechętnie sięgają do zawodników z Ekstraklasy?
Zacznę od Czechów. Na pewno czescy zawodnicy zagrali ten mecz na ambicji i pokazali, że gwiazdy nie grają. Oni nie mają takich zawodników, jak Lewandowski, Zieliński lub Szczęsny, którzy grają w topowych klubach Europy i są wyceniani na kilkadziesiąt milionów EURO.
Wracając do polskiej ligi. Wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku. Popatrzmy na Lecha Poznań, który zgra w ćwierćfinale Ligi Konferencji. To pokazuje, że w Polsce działa system szkolenia i nasi piłkarze są łakomym kąskiem dla klubów zagranicznych. Popatrzmy, jak to wyglądało jeszcze 20-30 lat temu. Polskich piłkarzy grających w Europie mogliśmy policzyć na palcach jednej ręki, jak np. Hajto, Wałdoch lub Koźmiński. Teraz jest tych piłkarzy bardzo dużo.
Czego więc brakuje polskiej lidze? Stabilizacji, jakości i hojnych sponsorów, którzy byliby w stanie zbudować taki klub, który byłby w stanie zatrzymać najlepszych piłkarzy. Prawda jest taka, że dużo zawodników, którzy się wypromują w polskiej ekstraklasie kluby sprzedają, aby móc dalej się rozwijać i funkcjonować. Nie ma stabilnych sponsorów, którzy przypilnują tego, że zostawimy tego piłkarza, u nas go promujemy i klub idzie dalej do przodu. Bardzo byśmy chcieli, aby było inaczej. To jest chyba jeden z głównych powodów dlaczego tak mało polskich piłkarzy z ekstraklasy gra w reprezentacji Polski.
Jak rozwinęło się szkolenie na Podkarpaciu jeśli chodzi o kluby piłkarskie?
W ciągu ostatnich kilku lat poszliśmy bardzo do przodu. Rozwinęły się m.in. SMSy, które funkcjonują w każdym większym mieście. PZPN wprowadził też certyfikację, która podnosi poziom. Widzimy to na poziomie wyników drużyn młodzieżowych. Przypomnijmy ostatni sukces kadry Marcina Włodarskiego, gdzie Polska U-17 rozbiła Anglików 5:0. To pokazuje, że szkolenie idzie w dobrym kierunku.
Co jeszcze? Drużyna Stali Rzeszów w kategorii U-15 jest liderem w Centralnej Lidze Juniorów grupa D, gdzie rywalizują drużyny z makroregionu, to pokazuje, że futbol na Podkarpaciu dobrze się rozwija. Twierdzę, że orliki, boiska i akademie, które tworzymy spłacą się nam za kilka lat i dzięki temu będziemy jedną z wiodących reprezentacji w Europie.
Kiedyś był taki zarzut, że u nas za bardzo stawia się na wynik a nie tak jak np. w zachodnich klubach na radość gry, czy to się zmieniło?
Wyciągnęliśmy wnioski i to się zmieniło. Praktycznie od roku zmieniliśmy system i teraz do w kategorii: żak, skrzaty i orlik grają bez tabel i wyników. Przez wiele lat w Polsce był zarzut, że nie gramy tak jak np. w Holandii, tylko, że kładziemy nacisk na wynik. Teraz nie ma wyników, a dzieci grają bez presji.
Teraz nie ma już sytuacji, że przyjeżdżają rodzice i patrzą na to, które miejsce zajmuje ich dziecko w turnieju. Chodzi o to, aby te dzieci zagrały turniej i bawiły się. Nie ma też presji na trenerów np. że drużyna musi awansować. Myślę, że jest to krok milowy dla rozwoju piłki nożnej w Polsce.
Komentarze