Tego dnia policjanci z komisariatu w Mordach patrolowali drogi gminne. W pewnym momencie zauważyli, jak z lasu wyjeżdża subaru, a za nim jedzie ciągnik z podczepionym rozrzutnikiem.
Chcieli uniknąć spotkania z mundurowymi
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby to, że na przyczepie leżały elementy karoserii samochodu, które były przykryte gałęziami. Wzbudziło to w policjantach podejrzenie, że ktoś próbuje tu coś ukryć.
Co więcej, jadący oboma pojazdami najwyraźniej chcieli uniknąć spotkania z mundurowymi. Na ich widok szybko zjechali na posesję, a jedna z osób pospiesznie zaczęła zamykać bramę, blokując policjantom wjazd.
Jak się można było spodziewać, mundurowi od razu zareagowali. Dostali się na podwórko. Tam za budynkami gospodarczymi znaleźli części samochodu.
– Był to jaguar, który kilka dni wcześniej zniknął z parkingu w Siedlcach. I części pochodzące z innego pojazdu. Wszystko to były przygotowane do dalszego transportu – relacjonuje kom. Ewelina Radomyska z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach.
Złodziej za kratkami, pomocnicy z dozorem
To nie był cały „łup” mundurowych, bo razem z nim zatrzymali oni także 2 osoby, które przewoziły skradzione elementy pojazdu. Po krótkim dochodzeniu w ich ręce wpadł także złodziej jaguara. Okazał się nim 45-latek z Siedlec.
Sąd Rejonowy w Siedlcach zgodził się, żeby kolejne 3 miesiące spędził on w areszcie. Pozostali dwaj 26-latkowie usłyszeli zarzuty paserstwa i dostali dozór policyjny.
Komentarze