Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zarzuty dla kierowcy bmw z wypadku na A1. Jechał z zawrotną prędkością

Pędził podrasowanym bmw aż 250 km/h. Prokuratura uważa, że to on jest sprawcą koszmarnego wypadku na autostradzie A1. Ale pytania o działania policji nadal pozostają otwarte.

Pierwsze i najważniejsze pytanie brzmi: czemu zarzuty zostały przedstawione dopiero po 2 tygodniach od wypadku? Choć były zeznania świadków, nagrania wideo pędzącego bmw i słowa strażaków, którzy potwierdzali, że w wypadku brały udział dwa samochody, a nie jeden – jak początkowo podawała policja.

Wypadek na A1:  w końcu są zarzuty

W końcu prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim przedstawiła zarzuty kierowcy BMW. 

– W oparciu o zgromadzony w sprawie materiał dowodowy zapadła decyzja o przedstawieniu zarzutu z artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu karnego. Na chwilę obecną więcej informacji na ten temat nie przekazujemy – podała prokurator Anna Mosur.

 

 

 

 

Wskazany przez prokuraturę artykuł kk dotyczy spowodowania wypadku, którego następstwem jest śmierć „innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu”. Grozi za to od 6 do 8 lat więzienia.

Bmw jechały 3 osoby

Jak podaje TVN24 w bmw były trzy osoby: kierowca i 2 pasażerów. Jeden z pasażerów bmw pił alkohol. Jak powiedział ratownikom medycznym, siedział obok kierowcy. W pewnym momencie – jak mówił – „inne auto zajechało im drogę”. Potem było „kilka uderzeń”.

Pasażer twierdził, że pobiegł z gaśnicą w kierunku rozbitego pojazdu, ale nie udało mu się nikogo uratować. 32-latek opowiadał, że pił alkohol (w notatce z akcji jest adnotacja, że czuć od niego woń alkoholu). Mężczyzna został przewieziony do szpitala, podobnie jak drugi z pasażerów.

Ratownicy  jak wynika z dokumentów, do których dotarł TVN24  nie mieli problemów ze wskazaniem kierowcy. Mężczyzna odmówił hospitalizacji. Podpisał osobiście dokument, w którym rezygnuje z pomocy medycznej. 

Rodzina zginęła w ogniu

Do wypadku na A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego doszło 16 września. Policja pierwotnie podała, że z nieznanych przyczyn osobowa kia uderzyła w bariery i się zapaliła. W płomieniach zginęła 3-osobowa rodzina: Martyna, Patryk i 5-letni Oliwier.

– Krzyczeli, wołali o pomoc. Jechaliśmy obok, tuż po wypadku i ten widok kuli ognia z samochodu zostanie w pamięci na zawsze – mówili świadkowie.

Śledztwo poruszonych sprawą internautów sprawiło, że sprawa stała się jeszcze głośniejsza. Udowadniano, że kia sama nie uderzyła w bariery. Że mógł się do tego przyczynić kierowca podrasowanego bmw. Że dziwne, że policja nie zajęła się prowadzącym go mężczyzną od razu.

250 km/h

Sprawę nagłośniła m.in. posłanka KO Hanna Gill-Piątek. Teraz mówi o niej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. 

– Samochód BMW jechał z prędkością co najmniej 253 km na godzinę – powiedział, zanim jeszcze ujawniono, że kierowcy przedstawiono zarzuty. 

To prędkość ogromna. Porównywalna z tą, jaką osiąga startujący samolot.

„Obliczając długość drogi hamowania kierowcy bmw na autostradzie A1, założyliśmy, że jego czas reakcji był standardowy i wynosił ok. 1 s. Od momentu zauważenia przeszkody do wciśnięcia hamulca przejechałby więc ok. 70 m. Z kolei od momentu wciśnięcia hamulca do pełnego zatrzymania samochód przejechałby ok. 360 m. Tym samym całkowita droga zatrzymania przy prędkości 253 km na godz. wynosiłaby ok. 430 m” – analizuje sytuację serwis auto-swiat.pl.

Ziobro tłumaczył, że prokurator od wypadku „bardzo skrupulatnie” gromadził dowody i zabiegał o opinie biegłych. Dopiero po jej zdobyciu możliwe jest stawianie zarzutów.

Oszuści są już w akcji. Pełnomocnik rodziny ostrzega

Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodziny, której bliscy zginęli w wypadku ostrzegł przed internetowymi zrzutkami. Najprawdopodobniej stoją za tym oszuści.

– Wszelkie takie działania prowadzone są bez porozumienia i zgody rodziny – podkreślił.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów