Przyzwoitość. Jesteśmy przyzwoici, nic nie ukradliśmy, ani broń Panie Boże nikogo nie zabiliśmy, pracujemy uczciwie, w miarę funkcjonujemy w rodzinie i gronie znajomych. O przyzwoitości myślimy w perspektywie, że przyzwoitość to po prostu brak cech negatywnych. Tylko czy o to chodzi w „przyzwoitości”? Pewnie ktoś teraz się oburzy, ale dla mnie to słowo oznacza po prostu przeciętność. Coś jest na przyzwoitym poziomie, ani złe, ani dobre, ot takie sobie. I tu mi przychodzą na myśl słowa ks. Jana Kaczkowskiego – który apelował „o przyzwoitość z wektorem na plus – czyli stałe odpowiadanie sobie na pytanie, co mogę zrobić więcej, niż tylko być przyzwoitym”.
Czyli? Wymagać więcej od siebie niż podpowiada świat, który genialnie nas „równa w dół”. Normalnie robić coś więcej niż nieustannie oglądać się na innych i narzekać. Tak, uwielbiamy narzekać, zwłaszcza – i tu dostaję dziwnej tzw. szewskiej pasji – na to, że musimy pracować. Dla mnie przeciętność to także kopiowanie tego, co niesie internet choćby w kwestii mody. Z wypiekami na twarzy oglądamy co podpowiadają „wyrocznie mody”, kopiujemy i …. Jesteśmy przyzwoicie przeciętni, tacy jak inni, ubrani w ciuchy z sieciówek, często źle uszyte, nijakie, wręcz byle jakie. Nie musimy słuchać podpowiedzi jak się ubrać, bo nie jedna kobieta ma lepszy gust niż gwiazdy internetu. Przede wszystkim słucha siebie i wie czego chce. Woli czuć się dobrze w swoich stylizacjach, niż straszyć tzw. modnym ubraniem (a to jest koszmar patrząc na ulice Rzeszowa szczególnie w okresie letnim…). Dlaczego z zachwytem spoglądamy na kobiety ubrane inaczej niż inni? Bo są właśnie nieprzeciętne, inne niż inne.
Więc bycie nieprzeciętnym - coś więcej niż przyzwoitym - to rozwijanie siebie, dawanie przez to przykładu innym, sprzeciw wobec tego „równania w dół”, posiadanie własnego zdania, najczęściej wbrew przeciętnym opiniom przyzwoitego ogółu. Jeśli masz pasję – to ją rozwijaj, chcesz pomagać i działać na rzecz innych ludzi lub bezdomnych zwierząt – pomagaj i działaj, nie chcesz jechać na Hawaje – nie jedź, chcesz zobaczyć wieloryby na Islandii – jedź, chcesz urlop spędzić w domu – to tak zrób, zamiast ze stadem pseudo turystów pędzić na wieżę Eiffla, nienawidzisz zadymy świątecznej – wolno ci (wielu jest takich…). Chcemy, aby nasze dzieci były inne niż pozostałe, mordujemy je zajęciami pozaszkolnymi, zabieramy dzieciństwo i wychowujemy… na często przeciętnie przyzwoitych obywateli. Już widzę protest i zgrozę w oczach wielu. Ale to jest moje zdanie i wolno mi je mieć.
Przede wszystkim – nie bądźmy przeciętni. Jak mówił św. Jan Paweł II – wymagajmy od siebie, choćby inni nie wymagali. Jeśli będziemy tak postępować to przeciętność nam nie grozi. Nie gódźmy się na przeciętność, na bylejakość, byleby było, na przyzwoitość bez tego wektora na plus.
Ta niezgoda na bycie tylko przyzwoitym może się nie podobać tzw. ogółowi – ktoś powie. I to jest problem ogółu. My mamy być nieprzyzwoicie nieprzeciętni.
______________________________________________________________________________
dr Izabela Fac - doktor nauk społecznych, dziennikarz, Prezes Fundacji Rycerski i Szpitalny Zakon św. Łazarza z Jerozolimy w Polsce. Życie z pasją
Komentarze