W całym roku obchodzimy kilka bardzo istotnych symbolicznych świąt w naszym (mlekiem i miodem płynącym) kraju. Za nami obchody 78 rocznicy pewnego wydarzenia. Dość kontrowersyjnego swoją drogą. Dlaczego? Wyjaśnię to w mój ulubiony sposób: Bo tak. Ale… Co niektórzy wciąż mają czelność głosić swoje „mądre” poglądy na ten temat. W tradycji przyjęło się, że tego dnia w całym naszym pięknym kraju o symbolicznej godzinie „W” wyją syreny. Niestety nie w tym roku. W wielu miastach zadecydowano, że własne tradycje spadają na drugie miejsce, bo co niektórym dźwięk ten może się źle kojarzyć. Bardzo „miłe” jest, że jak do tej pory nikt nie raczył pomyśleć o tym, że żyjącym jeszcze Powstańcom (oraz innym Polakom, którzy wojnę przeżyli) taki dźwięk (z którym obcowanie przychodziło niektórym prawie codziennie przez kilka lat) może przypomnieć bolesne wspomnienia. I ten oto wątek chciałabym poruszyć w tym razem.
O tym, że człowiek to chodząca definicja hipokryzji wspomniałam wiele razy w osobnych tekstach. Kilka miesięcy temu świat żył tragicznymi wydarzeniami, które rozgrywały (i wciąż rozgrywają) się na terenie kraju jednego z naszych sąsiadów. Mobilizacja moich rodaków przez długi czas napawała mnie dumą (dla jasności, sama byłam zaangażowana w pomoc naszym poszkodowanym sąsiadom), jednakże po kilku miesiącach coraz częściej czytam wypowiedzi (w mojej ulubionej biblii obecnych czasów) internautów, które przesiąknięte są złością, poczuciem wykorzystania i braku wdzięczności za cokolwiek. Niestety, co niektórym autorom muszę przyznać rację. Człowiek to taka ciekawa istota, która zakorzenioną ma w sobie potrzebę nowości. Coś, co jest już jakiś określony czas po prostu się nudzi (dlatego media na zmianę informują o wojnie i covidzie). O tym, że w naszym kraju własnych obywateli nie traktuje się priorytetowo mówiło się już dawno. Na szczęście coraz więcej osób to zauważa (może dlatego, że zmienili stację telewizyjną). Jako młoda osoba, wychowana w świecie dostępności niemalże wszystkiego coraz bardziej zaczynam czuć się jak bohaterka opowiadań moich najbliższych, którzy to do sklepu w latach swojej młodości chodzili po produkty „na kartkę”. Ograniczenia na cukier, masło (i pewnie kilka innych produktów) stały się codziennością. Obecnie od czasów PRL-u różni nas już coraz mniej, przede wszystkim zaawansowanie technologiczne jest tutaj nie do przeskoczenia (ale bez obaw, jeśli wkrótce zabraknie (jak niektórzy informują) prądu w naszym utopijnym kraju, to doświadczymy jeszcze bardziej elementów historii na własnej skórze. Niektórzy nawet będą mogli uznać, że przeżywają w ten sposób „drugą młodość” ?).
Na zakończenie chciałabym odnieść się do pewnej refleksji. Wiele osób z dumą odwiedza 1 sierpnia stolicę naszego kraju, by móc godnie uczcić tak ważne wydarzenie. Ci, którzy nie mogą być tego dnia w stolicy, to w swoim mieście o tej jednej godzinie się zatrzymują, by na minutę podczas dźwięku wyjących syren oddać hołd walczącym kiedyś o wolność. Wielu Polaków ceni tradycje obowiązujące w tym kraju. Dlatego chciałabym zostawić każdego ze słowami jednej z piosenek Sidney Polaka „Popatrz jak wszystko szybko się zmienia, coś jest, a później tego nie ma”.
NOWE:
- Trwają Świąteczne Targi Książki w Rzeszowie! [FOTO]
- Zmiany w Parku Sybiraków [FOTO]
- Tydzień przedsiębiorczości z uczniami rzeszowskich szkół średnich w tematyce zakładania działalności gospodarczej
- "FunPark" na Baranówce już na finiszu
- Minister Marzena Okła-Drewnowicz w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim
- Rzeszów zaprasza na Świąteczne Miasteczko na Rynku! [HARMONOGRAM GRUDZIEŃ]
- MPEC-Rzeszów na drodze do modernizacji i transformacji ciepłownictwa
- Nowy oddział ratunkowy w szpitalu MSWiA w Rzeszowie
Komentarze