Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Drukarnia Rzeszów

Wywiad z Krzysztofem Myślińskim, autorem książki „Wszystkie twoje słabości”

Wywiad z Krzysztofem Myślińskim, autorem książki „Wszystkie twoje słabości”
Wywiad z Krzysztofem Myślińskim

Uwielbiamy młodych i utalentowanych ludzi, a jeśli młody i utalentowany człowiek pochodzi z Rzeszowa, jesteśmy pełni dumy i podziwu. Dlatego dzisiaj przedstawiamy Wam wywiad z Krzysztofem Myślińskim – młodym pisarzem, który 14 lutego debiutował swoją powieścią kryminalną zatytułowaną „Wszystkie twoje słabości”. Z autorem rozmawiała Karolina Winiarska.

Na początek, powiedz nam coś o sobie. Czym się zajmujesz na co dzień, co lubisz robić, gdy nie piszesz?
Na co dzień uczęszczam do szkoły średniej, starając się uwierzyć, że twierdzenie Bézouta, schemat Hornera, czy opis koniugacji chromosonów w profazie mejozy są tym, czego tak naprawdę chcę się uczyć. Kiedy nie piszę, lubię uprawiać sport i grać na gitarze.

A kiedy po raz pierwszy pomyślałeś o napisaniu książki?
Jeśli dobrze pamiętam, pomyślałem o tym jako jedenastoletni chłopiec, gdy pierwszą połowę dnia spędzałem, kopiąc piłkę i buntując się przeciwko wszystkiemu i wszystkim, a drugą – wyczekując na list z Hogwartu. Właśnie wtedy, zafascynowany światem J.K. Rowling i rozczarowany, że list nie przyszedł, zapragnąłem tworzyć własne światy i bohaterów.

Jak wyglądała praca nad książką? Co było w tym procesie łatwe i przyjemne a co trudne?
Łatwe i przyjemne było wymyślanie historii. Widziałem ją w mojej głowie scenę po scenie, jak gdybym oglądał film. Znacznie trudniej było wypracować sobie nawyk regularnego pisania i na określony czas wyłączać się z codzienności – jednak tylko to pozwoliło mi przelać historię na papier.

Jak się czułeś, gdy skończyłeś książkę?
Kiedy skończyłem pisanie powieści, byłem zadowolony. Kiedy ukończyłem korektę autorską i zaakceptowałem zmiany redaktorów – bez których na współczesnym rynku literackim nie ujrzelibyśmy ani jednej pozycji – byłem przeszczęśliwy! Uciszałem jednak myśli w stylu „No, teraz to już tylko z górki!”. Znałem realia rynku literackiego, miałem za sobą książkę, która nie znalazła zainteresowania wydawców. Byłem zmotywowany do dalszej pracy. A fakt, iż moją poprzednią książkę odrzucono, tylko dodawał mi skrzydeł. Nawiasem mówiąc, słusznie ją odrzucono. Niektóre „arcydzieła” wpadają do szuflady i tam powinny zostać.

Premiera Twojej książki była 14 lutego. Jak wspominasz ten dzień?
Byłem bardzo szczęśliwy, a nawet bardziej niż bardzo. Poniekąd też byłem w szoku. Coś, o czym marzyłem przez ostatnie lata, stało się faktem.

Powiedz nam, o czym jest twoja powieść i kto powinien ją przeczytać?
Moja książka opowiada o człowieku, dla którego talent muzyczny jest zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem. Dzięki talentowi zdobywa sławę i majątek. Przez talent po latach na pamiątkę po sławie zostają mu jedynie wyblakłe plakaty, a po majątku niewyraźne wspomnienia. Ostatecznie to przez talent staje się głównym bohaterem sporu dwóch mafii. Będzie musiał uratować samego siebie oraz ludzi, którzy zmotywują go do przejścia niezwykłej przemiany. Wplątany w brutalną, mafijną rzeczywistość zrozumie, ile warte jest ludzkie życie i jak trudno je odebrać, nawet w imię wyższego dobra. Dotrze do niego również, że wciąż potrafi kochać.

Jest to książką zarówno dla tych doświadczonych czytelników kryminału, jak i dla rozpoczynających przygodę z tym gatunkiem. Jeśli ktoś ceni sobie klimat Stanów Zjednoczonych lat 80-tych, temat mafijnych porachunków, walkę z własnymi słabościami oraz miłość przeplatającą się z nienawiścią, ta książka jest właśnie dla niego.

Dlaczego wybrałeś taki gatunek dla swojej powieści?
Kryminał najlepiej oddał atmosferę knajp, w których powietrze gęste jest od dymu z cygar, odkrycie niechcianej prawdy oraz barbarzyństwo mafii. Pozwolił też pokazać zmienność ludzkiego losu – upadek ze szczytu na samo dno i mozolną wspinaczkę ku utraconemu.

Jak długo trwała praca nad książką? Pisałeś codziennie, czy może czekałeś na „wenę”?
Praca nad książką trwała około czterech miesięcy. Pisałem codziennie, od dwóch do czterech godzin. Wena przychodziła wraz z kolejnymi zapisanymi zdaniami – ale tylko wtedy, kiedy jej nie wołałem. Gdy zaczynałem wołać, nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. I to bez względu na to, czy potrzebowałem krótkiego spojrzenia, czy – ujmując to nieco plastyczniej – obdarzenia wzrokiem pełnym zachwytu.

Czy pisanie wciągnęło Cię na tyle, że myślisz o kolejnych książkach?
Tak, zdecydowanie! Nie tylko myślę o kolejnych, lecz również zastanawiam się, gdzie wysyłać propozycje wydawnicze z napisanym już tekstami. Pisanie daje mi mnóstwo satysfakcji. Jest to jedna z czynności, do której nie muszę się zmuszać i która jest dla mnie całkowicie naturalna.

Co byś doradził osobom, które tak jak ty marzą o swojej własnej książce?
Przede wszystkim polecam uczyć się pisania poprzez praktykę. W większości przypadków i tak pierwsza książka będzie nadawała się do wyrzucenia; tak zresztą było u mnie. Polecam też nie bać się marzyć. Lepiej chodzić z głową w chmurach niż trzeć twarzą po asfalcie. Nie polecam za to uciekać od rzeczywistości, jeśli staje ponura. Ponadto ważne jest czytanie literatury – choć niekoniecznie poradników pisarskich. Wziąłem sobie do serca zdanie Ryszarda Kapuścińskiego: „Żeby napisać jedno własne zdanie, trzeba przeczytać tysiące cudzych”. A jeśli chwilowo brak wam motywacji, sięgnijcie po książki znacznej części bestsellerowych autorów. Gwarantuję, że po kilku rozdziałach dojdziecie do wniosku, że wcale nie jesteście gorsi. Nawiasem mówiąc, nie obraziłbym się, gdybyście kiedyś mogli wzorować się na mnie.

Czego można Ci życzyć?
Najlepiej tradycyjnie: szczęścia i zdrowia. Zresztą nam wszystkim można tego życzyć, zwłaszcza skrzywdzonym przez liderów, którzy dbają jedynie o własny interes i brutalnie pokazują, jak działa współczesny świat. Warto też życzyć mniej bólu. Mniej głodu. Więcej uśmiechu. Wolności. Więcej błahych kwestii, z których można czerpać radość. Więcej zwyczajnych problemów, którymi często gardzimy. No i wiary, jak nie w bogów, to w siebie. W końcu po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. A skoro noc trwa tak długo, to proszę sobie wyobrazić, jak długi będzie dzień.

Poczynania młodego artysty możecie śledzić na jego instagramowym profilu @krzysztof_myslinski

Książkę w formie ebooka  na stronie empik.com można zamówić pod linkiem: https://bit.ly/3hHT2ho

Uwielbiamy młodych i utalentowanych ludzi, a jeśli młody i utalentowany człowiek pochodzi z Rzeszowa, jesteśmy pełni dumy i podziwu. Dlatego dzisiaj przedstawiamy Wam wywiad z Krzysztofem Myślińskim – młodym pisarzem, który 14 lutego debiutował swoją powieścią kryminalną zatytułowaną „Wszystkie twoje słabości”. Z autorem rozmawiała Karolina Winiarska.

Na początek, powiedz nam coś o sobie. Czym się zajmujesz na co dzień, co lubisz robić, gdy nie piszesz?
Na co dzień uczęszczam do szkoły średniej, starając się uwierzyć, że twierdzenie Bézouta, schemat Hornera, czy opis koniugacji chromosonów w profazie mejozy są tym, czego tak naprawdę chcę się uczyć. Kiedy nie piszę, lubię uprawiać sport i grać na gitarze.

A kiedy po raz pierwszy pomyślałeś o napisaniu książki?
Jeśli dobrze pamiętam, pomyślałem o tym jako jedenastoletni chłopiec, gdy pierwszą połowę dnia spędzałem, kopiąc piłkę i buntując się przeciwko wszystkiemu i wszystkim, a drugą – wyczekując na list z Hogwartu. Właśnie wtedy, zafascynowany światem J.K. Rowling i rozczarowany, że list nie przyszedł, zapragnąłem tworzyć własne światy i bohaterów.

Jak wyglądała praca nad książką? Co było w tym procesie łatwe i przyjemne a co trudne?
Łatwe i przyjemne było wymyślanie historii. Widziałem ją w mojej głowie scenę po scenie, jak gdybym oglądał film. Znacznie trudniej było wypracować sobie nawyk regularnego pisania i na określony czas wyłączać się z codzienności – jednak tylko to pozwoliło mi przelać historię na papier.

Jak się czułeś, gdy skończyłeś książkę?
Kiedy skończyłem pisanie powieści, byłem zadowolony. Kiedy ukończyłem korektę autorską i zaakceptowałem zmiany redaktorów – bez których na współczesnym rynku literackim nie ujrzelibyśmy ani jednej pozycji – byłem przeszczęśliwy! Uciszałem jednak myśli w stylu „No, teraz to już tylko z górki!”. Znałem realia rynku literackiego, miałem za sobą książkę, która nie znalazła zainteresowania wydawców. Byłem zmotywowany do dalszej pracy. A fakt, iż moją poprzednią książkę odrzucono, tylko dodawał mi skrzydeł. Nawiasem mówiąc, słusznie ją odrzucono. Niektóre „arcydzieła” wpadają do szuflady i tam powinny zostać.

Premiera Twojej książki była 14 lutego. Jak wspominasz ten dzień?
Byłem bardzo szczęśliwy, a nawet bardziej niż bardzo. Poniekąd też byłem w szoku. Coś, o czym marzyłem przez ostatnie lata, stało się faktem.

Powiedz nam, o czym jest twoja powieść i kto powinien ją przeczytać?
Moja książka opowiada o człowieku, dla którego talent muzyczny jest zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem. Dzięki talentowi zdobywa sławę i majątek. Przez talent po latach na pamiątkę po sławie zostają mu jedynie wyblakłe plakaty, a po majątku niewyraźne wspomnienia. Ostatecznie to przez talent staje się głównym bohaterem sporu dwóch mafii. Będzie musiał uratować samego siebie oraz ludzi, którzy zmotywują go do przejścia niezwykłej przemiany. Wplątany w brutalną, mafijną rzeczywistość zrozumie, ile warte jest ludzkie życie i jak trudno je odebrać, nawet w imię wyższego dobra. Dotrze do niego również, że wciąż potrafi kochać.

Jest to książką zarówno dla tych doświadczonych czytelników kryminału, jak i dla rozpoczynających przygodę z tym gatunkiem. Jeśli ktoś ceni sobie klimat Stanów Zjednoczonych lat 80-tych, temat mafijnych porachunków, walkę z własnymi słabościami oraz miłość przeplatającą się z nienawiścią, ta książka jest właśnie dla niego.

Dlaczego wybrałeś taki gatunek dla swojej powieści?
Kryminał najlepiej oddał atmosferę knajp, w których powietrze gęste jest od dymu z cygar, odkrycie niechcianej prawdy oraz barbarzyństwo mafii. Pozwolił też pokazać zmienność ludzkiego losu – upadek ze szczytu na samo dno i mozolną wspinaczkę ku utraconemu.

Jak długo trwała praca nad książką? Pisałeś codziennie, czy może czekałeś na „wenę”?
Praca nad książką trwała około czterech miesięcy. Pisałem codziennie, od dwóch do czterech godzin. Wena przychodziła wraz z kolejnymi zapisanymi zdaniami – ale tylko wtedy, kiedy jej nie wołałem. Gdy zaczynałem wołać, nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. I to bez względu na to, czy potrzebowałem krótkiego spojrzenia, czy – ujmując to nieco plastyczniej – obdarzenia wzrokiem pełnym zachwytu.

Czy pisanie wciągnęło Cię na tyle, że myślisz o kolejnych książkach?
Tak, zdecydowanie! Nie tylko myślę o kolejnych, lecz również zastanawiam się, gdzie wysyłać propozycje wydawnicze z napisanym już tekstami. Pisanie daje mi mnóstwo satysfakcji. Jest to jedna z czynności, do której nie muszę się zmuszać i która jest dla mnie całkowicie naturalna.

Co byś doradził osobom, które tak jak ty marzą o swojej własnej książce?
Przede wszystkim polecam uczyć się pisania poprzez praktykę. W większości przypadków i tak pierwsza książka będzie nadawała się do wyrzucenia; tak zresztą było u mnie. Polecam też nie bać się marzyć. Lepiej chodzić z głową w chmurach niż trzeć twarzą po asfalcie. Nie polecam za to uciekać od rzeczywistości, jeśli staje ponura. Ponadto ważne jest czytanie literatury – choć niekoniecznie poradników pisarskich. Wziąłem sobie do serca zdanie Ryszarda Kapuścińskiego: „Żeby napisać jedno własne zdanie, trzeba przeczytać tysiące cudzych”. A jeśli chwilowo brak wam motywacji, sięgnijcie po książki znacznej części bestsellerowych autorów. Gwarantuję, że po kilku rozdziałach dojdziecie do wniosku, że wcale nie jesteście gorsi. Nawiasem mówiąc, nie obraziłbym się, gdybyście kiedyś mogli wzorować się na mnie.

Czego można Ci życzyć?
Najlepiej tradycyjnie: szczęścia i zdrowia. Zresztą nam wszystkim można tego życzyć, zwłaszcza skrzywdzonym przez liderów, którzy dbają jedynie o własny interes i brutalnie pokazują, jak działa współczesny świat. Warto też życzyć mniej bólu. Mniej głodu. Więcej uśmiechu. Wolności. Więcej błahych kwestii, z których można czerpać radość. Więcej zwyczajnych problemów, którymi często gardzimy. No i wiary, jak nie w bogów, to w siebie. W końcu po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. A skoro noc trwa tak długo, to proszę sobie wyobrazić, jak długi będzie dzień.

Poczynania młodego artysty możecie śledzić na jego instagramowym profilu @krzysztof_myslinski

Książkę w formie ebooka  na stronie empik.com można zamówić pod linkiem: https://bit.ly/3hHT2ho


Karolina Winiarska - opiekun działu "Czytadło"

Nauczycielka języka angielskiego w jednej z rzeszowskich szkół średnich i pisarka w jednym. Autorka powieści obyczajowych. Jak sama podkreśla pisze głownie o kobietach i dla kobiet. Debiutowała w roku 2019 powieścią „Następnym razem”. Do tej pory ukazało się 5 powieści jej autorstwa.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama Drukarnia Rzeszów