Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Powiat Rzeszowski

Felieton dr Zbigniewa Chmielewskiego: Nie bądźmy użytecznymi idiotami Putina

Felieton dr Zbigniewa Chmielewskiego: Nie bądźmy użytecznymi idiotami Putina
Felieton dr Zbigniewa Chmielewskiego Nie bądźmy użytecznymi idiotami Putina

Niestety, zrealizował się czarny scenariusz i trwa wojna. Atakowana jest Ukraina, ale Polska, która wraz z demokratycznym światem stoi po jej stronie i czynnie wspiera ofiary agresji, jest przez Rosję traktowana jako państwo nieprzyjazne i działające przeciw niej. A to oznacza, że jesteśmy atakowani również my. Tyle że inaczej.


Na każdej wojnie ważnym elementem strategii, są działania dezinformacyjne i podkopywanie morale przeciwnika. Sianie zamętu, odwracanie uwagi, manipulacja, to techniki w których Rosja jest mistrzem bodaj od czasów Katarzyny II. Od dawien dawna doskonali też wykorzystanie do tych celów agentów wpływu w poszczególnych krajach. Są to de facto szpiedzy, tyle że ich rola nie polega na zbieraniu informacji wywiadowczych, ale na prowadzeniu dezinformacji i inspiracji. Pracują więc na rzecz Rosji, a na szkodę kraju, w którym działają (często własnej ojczyzny). Mogą to być ludzie na wysokich stanowiskach, osoby publiczne, artyści, politycy albo osoby wpływowe w mniejszej skali. Ważne, aby miały swoją „publiczność”, do której mogą dotrzeć z przekazem. Oczywiście przekaz ten ma służyć Rosji choć robione jest to inteligentnie i na pierwszy rzut oka nie będzie zauważalne. Ktoś spyta - czy wprowadzanie w błąd albo podsuwanie fałszywych wątków to aż tak ważny oręż i czy rzeczywiście może dać konkretne rezultaty? Tak. To działa. Wymownym przykładem może być kampania dezinformacyjna zastosowana przez Aliantów przed desantem w Normandii. W jej wyniku Hitler nie pozwolił na przesunięcie dywizji pancernych i wbił kolejny gwóźdź do swojej trumny. To dlatego z takim zaangażowaniem i na wielką skalę wykorzystywał Stalin również tak zwanych „użytecznych idiotów” w USA i Europie Zachodniej, którzy nie będąc opłacanymi agentami, a tylko poprzez sympatyzowanie z sowietami, rozpowszechniali treści zasiewające wątpliwości, relatywizujące postawy, prezentujące komunizm jako w gruncie rzeczy dobry i poczciwy.


W epoce internetu i mediów społecznościowych działanie agentów wpływu uzyskało narzędzia trudne do przecenienia. O ile wcześniej nie tak łatwo było opublikować tekst w prasie albo wygłosić w radiu (no chyba że agentem był dziennikarz), a i kontrola nad tym była ułatwiona, o tyle obecnie, większa odpowiedzialność spoczywa na każdym z nas. To my, siedząc przed ekranem laptopa czy smartfona, musimy być agentami kontrwywiadu i na własny użytek wychwytywać fake newsy i dezinformacje publikowane przez agentów wpływu oraz trolle z farm Putina. To na nas ciąży odpowiedzialność za szkody jakie powoduje powielanie i udostępnianie takich treści. Naiwność i głupota nie są tu okolicznością łagodzącą. Zanim uwierzymy, poddamy się manipulacji albo co gorsza udostępnimy post, zastanówmy się czy nie przykładamy ręki do czegoś niegodnego. Czy nie przyłączamy się jako narzędzie do działań wroga. To zawsze jest potrzebne, ale w obecnej sytuacji nabiera szczególnej wagi. Nie łudźmy się - ogromna ilość treści w internecie, to publikacje inspirowane i tworzone przez rosyjskie służby i ich agentów. To jeden z frontów i oczywistych działań wojennych. Tak było rzecz jasna i wcześniej, ale od początku 2022 roku nasiliło się wielokrotnie.


Jak się bronić? Najważniejsze to korzystać ze sprawdzonych, renomowanych źródeł informacji. Nie ufać „rewelacjom” podawanym przez nie wiadomo kogo. Nie rozpowszechniać i nie udostępniać treści, co do których nie mamy absolutnej pewność ich prawdziwości. Jeśli mamy wątpliwości sprawdzajmy w innych oficjalnych źródłach. Pomocne mogą być materiały przygotowane przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa dotyczące listy narracji wykorzystywanych przez obce służby. Podobną opublikował też Instytut Kościuszki.




Rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę towarzyszy operacja dezinformacyjna wymierzona w postrzeganie Ukrainy i uchodźców szukających w Polsce schronienia przed wojną.

Poznaj główne linie fałszywych narracji występujących w operacji i nie daj się oszukać. #DisInfoRadarRCB pic.twitter.com/aDMMkbOi5q


— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) March 2, 2022

Jesteśmy dumni z naszej postawy wobec zaatakowanej militarnie Ukrainy, z pomocy jakiej udzielamy naszemu sąsiadowi. Zachowując czujność i nie poddając się rosyjskiej narracji i przeciwstawiając się jej, pomożemy jeszcze bardziej. To niezwykle ważny front, na którym się znaleźliśmy.


Niestety, zrealizował się czarny scenariusz i trwa wojna. Atakowana jest Ukraina, ale Polska, która wraz z demokratycznym światem stoi po jej stronie i czynnie wspiera ofiary agresji, jest przez Rosję traktowana jako państwo nieprzyjazne i działające przeciw niej. A to oznacza, że jesteśmy atakowani również my. Tyle że inaczej.


Na każdej wojnie ważnym elementem strategii, są działania dezinformacyjne i podkopywanie morale przeciwnika. Sianie zamętu, odwracanie uwagi, manipulacja, to techniki w których Rosja jest mistrzem bodaj od czasów Katarzyny II. Od dawien dawna doskonali też wykorzystanie do tych celów agentów wpływu w poszczególnych krajach. Są to de facto szpiedzy, tyle że ich rola nie polega na zbieraniu informacji wywiadowczych, ale na prowadzeniu dezinformacji i inspiracji. Pracują więc na rzecz Rosji, a na szkodę kraju, w którym działają (często własnej ojczyzny). Mogą to być ludzie na wysokich stanowiskach, osoby publiczne, artyści, politycy albo osoby wpływowe w mniejszej skali. Ważne, aby miały swoją „publiczność”, do której mogą dotrzeć z przekazem. Oczywiście przekaz ten ma służyć Rosji choć robione jest to inteligentnie i na pierwszy rzut oka nie będzie zauważalne. Ktoś spyta - czy wprowadzanie w błąd albo podsuwanie fałszywych wątków to aż tak ważny oręż i czy rzeczywiście może dać konkretne rezultaty? Tak. To działa. Wymownym przykładem może być kampania dezinformacyjna zastosowana przez Aliantów przed desantem w Normandii. W jej wyniku Hitler nie pozwolił na przesunięcie dywizji pancernych i wbił kolejny gwóźdź do swojej trumny. To dlatego z takim zaangażowaniem i na wielką skalę wykorzystywał Stalin również tak zwanych „użytecznych idiotów” w USA i Europie Zachodniej, którzy nie będąc opłacanymi agentami, a tylko poprzez sympatyzowanie z sowietami, rozpowszechniali treści zasiewające wątpliwości, relatywizujące postawy, prezentujące komunizm jako w gruncie rzeczy dobry i poczciwy.


W epoce internetu i mediów społecznościowych działanie agentów wpływu uzyskało narzędzia trudne do przecenienia. O ile wcześniej nie tak łatwo było opublikować tekst w prasie albo wygłosić w radiu (no chyba że agentem był dziennikarz), a i kontrola nad tym była ułatwiona, o tyle obecnie, większa odpowiedzialność spoczywa na każdym z nas. To my, siedząc przed ekranem laptopa czy smartfona, musimy być agentami kontrwywiadu i na własny użytek wychwytywać fake newsy i dezinformacje publikowane przez agentów wpływu oraz trolle z farm Putina. To na nas ciąży odpowiedzialność za szkody jakie powoduje powielanie i udostępnianie takich treści. Naiwność i głupota nie są tu okolicznością łagodzącą. Zanim uwierzymy, poddamy się manipulacji albo co gorsza udostępnimy post, zastanówmy się czy nie przykładamy ręki do czegoś niegodnego. Czy nie przyłączamy się jako narzędzie do działań wroga. To zawsze jest potrzebne, ale w obecnej sytuacji nabiera szczególnej wagi. Nie łudźmy się - ogromna ilość treści w internecie, to publikacje inspirowane i tworzone przez rosyjskie służby i ich agentów. To jeden z frontów i oczywistych działań wojennych. Tak było rzecz jasna i wcześniej, ale od początku 2022 roku nasiliło się wielokrotnie.


Jak się bronić? Najważniejsze to korzystać ze sprawdzonych, renomowanych źródeł informacji. Nie ufać „rewelacjom” podawanym przez nie wiadomo kogo. Nie rozpowszechniać i nie udostępniać treści, co do których nie mamy absolutnej pewność ich prawdziwości. Jeśli mamy wątpliwości sprawdzajmy w innych oficjalnych źródłach. Pomocne mogą być materiały przygotowane przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa dotyczące listy narracji wykorzystywanych przez obce służby. Podobną opublikował też Instytut Kościuszki.




Rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę towarzyszy operacja dezinformacyjna wymierzona w postrzeganie Ukrainy i uchodźców szukających w Polsce schronienia przed wojną.

Poznaj główne linie fałszywych narracji występujących w operacji i nie daj się oszukać. #DisInfoRadarRCB pic.twitter.com/aDMMkbOi5q


— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) March 2, 2022

Jesteśmy dumni z naszej postawy wobec zaatakowanej militarnie Ukrainy, z pomocy jakiej udzielamy naszemu sąsiadowi. Zachowując czujność i nie poddając się rosyjskiej narracji i przeciwstawiając się jej, pomożemy jeszcze bardziej. To niezwykle ważny front, na którym się znaleźliśmy.




dr Zbigniew Chmielewski


Politolog, specjalista w zakresie komunikacji. Badacz, wykładowca w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor publikacji z zakresu komunikacji społecznej, marketingowej, medioznawstwa, public relations. Współpracuje z przedsiębiorstwami i samorządami terytorialnymi. Prowadzi szkolenia i warsztaty dla firm i instytucji, jako ekspert realizuje badania i projekty komunikacyjne dla przedsiębiorstw, instytucji, samorządu terytorialnego.

Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama Drukarnia Rzeszów