Powoli docierają do nas informacje co się stało. Jak ustalił onet.pl „Rosyjski atak na elektrownię węglową pod Lwowem oraz próba zneutralizowania go przez ukraińską obronę przeciwlotniczą były przyczyną tragedii w Przewodowie”. Jakie były Pana pierwsze reakcje i obawy związane z tą sytuacją?
Względy spokój, taka była moja reakcja. Spokój wynikał też z tego, że mam świadomość, iż jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i NATO, a co za tym idzie stoi za nami cały zachodni świat, więc Polki i Polacy mogą po prostu czuć się bezpiecznie. Jakakolwiek agresja putinowskiej Rosji na nasz kraj będzie się wiązała z jednoznaczną reakcją naszych amerykańskich i europejskich przyjaciół. Niepokój poczułem, wtedy gdy o tym, jak teraz wiemy tragicznym incydencie, więcej informacji można było uzyskać z anglojęzycznych mediów i serwisów internetowych niż z polskich.
Niektórzy zwracają uwagę na fragment w artykule Onet.pl, w którym autor pisze: „prezydent Biden spał”. Wiadomo, że jesteśmy członkiem NATO, USA jest naszym sojusznikiem. Jednak atak był przed godziną 16. Komunikat rządu około godziny 22:00. Nie czuje Pan zażenowania?
Późny komunikat rządu w tej sprawie jest moim zdaniem trochę dziwny, choć wiadomo, że w takiej sytuacji powinno się zachować wstrzemięźliwość w komentowaniu. Jednak zauważmy, że zanim rząd wydał oficjalny komunikat, to już o tym, co się stało, mówiły zagraniczne agencje, jak i niektórzy politycy, czy ich administracja z krajów Unii Europejskiej, czy NATO.
Prezydent Ukrainy zaprzeczył, że to pocisk wystrzelony z terenu Ukrainy, wbrew temu co mówił choćby prezydent Biden. Co Pana zdaniem powinna teraz zrobić strona ukraińska po tej tragedii?
Trudne pytanie. Uważam, że powinniśmy w tym zakresie wypowiadać jakiekolwiek tezy po zakończeniu całkowitym śledztwa w tej sprawie. Warto dodać, że gdyby nie zbrodnicze ataki Putina na Ukrainę, to do tego, co się stało na naszym terytorium, by nie doszło. Mówiąc o naszym wschodnim sąsiedzie, dodam, że półtora tygodnia temu byłem we Lwowie, gdzie rozmawiałem z merem miasta Andrji Sadowy, który obawiał się właśnie wzmocnionych ataków na infrastrukturę krytyczną obwodu lwowskiego, która już wtedy miała miejsce, tylko nie w tak zmasowany sposób, jak na wschód kraju. Dziś widzimy, że putinowska Rosja nie potrafi sobie poradzić na froncie, więc przed zimą chce sparaliżować cały kraj i pozbawić ludności dostępu do energii i źródeł ciepła, w tym również terenów będących najbliżej naszej granicy i jednocześnie UE.
Dominik Łazarz, ekspert ds UE Europe Direct WSIiZ w Rzeszowie i Europe Direct w Gdańsku