Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Drukarnia Rzeszów

Felieton Tomasza Cyrana: Opozycja czyli granice demokracji

Felieton Tomasza Cyrana: Opozycja czyli granice demokracji
flag-2833903_1920

Po miesiącu działań wojennych temat Ukrainy nieco przygasa w przeciwieństwie do powoli odradzającej się wojenki krajowej. Tu zawsze coś można zdziałać i nie dać o sobie zapomnieć. Przykłady to projekty naprawy wymiaru sprawiedliwości czy kolejne korekty Polskiego Ładu.


Władza ma sporo na głowie ale taki jej urok, w normalnych czasach jest się czym zająć a w kryzysowych szczególnie. Ale opozycja nie może czekać z założonymi rękami. Dobrze ,że pojawiają się pomysły jak działać wspólnie na niwie obronności i bezpieczeństwa, jak aktywnie prowadzić politykę zagraniczną, zamykać spory zewnętrzne i szukać sojuszników. Wszak tych ostatnich mamy niemało, wystarczy ich do siebie nie zrażać.


Jedność narodowa w obliczu zagrożenia to chwalebne podejście. Nie oznacza to że nagle wszystkie partie opozycyjne mają mówić jednym głosem, na początek wystarczy dialog i rozsądny kompromis. I tu się pojawia problem, wszak każdy szef partii to jej generał a nikt nie lubi mieć nad sobą marszałka. Jak to wychodzi w praktyce widać na przykładzie premiera niemającego prawie żadnego wpływu na swoich ministrów ale posiadającego wpływowego pryncypała.


Skoro znamy przykład negatywny to może warto uczyć się na błędach konkurencji i nie powielać ich na opozycyjnym podwórku. Poczucie wartości i odrębności ale i wzajemny szacunek to może być dobry początek dla zrozumienia, że aby wygrać bitwę najlepiej mieć jednego dowódcę. Kogoś kto będzie łącznikiem i przewodnikiem dla obrony granic demokracji i wolności obywatelskich, stabilności sojuszy militarnych i ekonomicznych a także dla zwykłej przyzwoitości w życiu publicznym.


Czy troska o granice kraju wyklucza dbałość o granice demokracji? Absolutnie nie gdyż w żadnych czasach nie można przyzwalać na łamanie prawa i wybiórcze traktowanie powinności państwa wobec jego obywateli, nieszanowanie ich praw czy wreszcie wywoływanie zwykłego bałaganu w gospodarce i rewolucji w domowych budżetach. Także na próby zmiany Konstytucji dla doraźnych potrzeb. Trzeba pilnować wydatków zarówno tych skierowanych dla uchodźców jak też przeznaczonych na pocovidową odbudowę. Nie wolno zapominać o miliardach wydawanych na telewizję, która już dawno przestała być publiczna. Dlatego tak ważne jest pilnowanie wszystkich granic, tych zewnętrznych i tych które na co dzień może bagatelizujemy ale to one stanowią o naszym porządku wewnętrznym i poczuciu bezpieczeństwa prawnego, gospodarczego, energetycznego na domowym kończąc.


Wojna nie powoduje iż problemy jakich doświadczamy na co dzień przestają istnieć, one tylko chwilowo znikają z naszych życiowych radarów ale powracają i to czasem ze zdwojoną energią.


Niech zatem nie zwiedzie nas złudna i fałszywa teza, że dla ochrony jednych granic możemy poświecić inne granice. Nie jesteśmy w stanie wojny a podwyższona czujność musi obejmować wszystkie aspekty naszego życia.


Po miesiącu działań wojennych temat Ukrainy nieco przygasa w przeciwieństwie do powoli odradzającej się wojenki krajowej. Tu zawsze coś można zdziałać i nie dać o sobie zapomnieć. Przykłady to projekty naprawy wymiaru sprawiedliwości czy kolejne korekty Polskiego Ładu.


Władza ma sporo na głowie ale taki jej urok, w normalnych czasach jest się czym zająć a w kryzysowych szczególnie. Ale opozycja nie może czekać z założonymi rękami. Dobrze ,że pojawiają się pomysły jak działać wspólnie na niwie obronności i bezpieczeństwa, jak aktywnie prowadzić politykę zagraniczną, zamykać spory zewnętrzne i szukać sojuszników. Wszak tych ostatnich mamy niemało, wystarczy ich do siebie nie zrażać.


Jedność narodowa w obliczu zagrożenia to chwalebne podejście. Nie oznacza to że nagle wszystkie partie opozycyjne mają mówić jednym głosem, na początek wystarczy dialog i rozsądny kompromis. I tu się pojawia problem, wszak każdy szef partii to jej generał a nikt nie lubi mieć nad sobą marszałka. Jak to wychodzi w praktyce widać na przykładzie premiera niemającego prawie żadnego wpływu na swoich ministrów ale posiadającego wpływowego pryncypała.


Skoro znamy przykład negatywny to może warto uczyć się na błędach konkurencji i nie powielać ich na opozycyjnym podwórku. Poczucie wartości i odrębności ale i wzajemny szacunek to może być dobry początek dla zrozumienia, że aby wygrać bitwę najlepiej mieć jednego dowódcę. Kogoś kto będzie łącznikiem i przewodnikiem dla obrony granic demokracji i wolności obywatelskich, stabilności sojuszy militarnych i ekonomicznych a także dla zwykłej przyzwoitości w życiu publicznym.


Czy troska o granice kraju wyklucza dbałość o granice demokracji? Absolutnie nie gdyż w żadnych czasach nie można przyzwalać na łamanie prawa i wybiórcze traktowanie powinności państwa wobec jego obywateli, nieszanowanie ich praw czy wreszcie wywoływanie zwykłego bałaganu w gospodarce i rewolucji w domowych budżetach. Także na próby zmiany Konstytucji dla doraźnych potrzeb. Trzeba pilnować wydatków zarówno tych skierowanych dla uchodźców jak też przeznaczonych na pocovidową odbudowę. Nie wolno zapominać o miliardach wydawanych na telewizję, która już dawno przestała być publiczna. Dlatego tak ważne jest pilnowanie wszystkich granic, tych zewnętrznych i tych które na co dzień może bagatelizujemy ale to one stanowią o naszym porządku wewnętrznym i poczuciu bezpieczeństwa prawnego, gospodarczego, energetycznego na domowym kończąc.


Wojna nie powoduje iż problemy jakich doświadczamy na co dzień przestają istnieć, one tylko chwilowo znikają z naszych życiowych radarów ale powracają i to czasem ze zdwojoną energią.


Niech zatem nie zwiedzie nas złudna i fałszywa teza, że dla ochrony jednych granic możemy poświecić inne granice. Nie jesteśmy w stanie wojny a podwyższona czujność musi obejmować wszystkie aspekty naszego życia.




Tomasz Cyran


Prawnik, obserwator polityki i gospodarki, kibic ligi angielskiej.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów