Wojna przykryła wiele polskich spraw i problemów. To dobrze świadczy o nas jako o ludziach, że kiedy nadchodzi stan wyższej konieczności i trzeba pomóc zagrożonym sąsiadom, odkładamy na bok inne sprawy, podwijamy rękawy i bierzemy się do konkretnej roboty aby ich wesprzeć. Ale problemy wrócą ze zdwojona siłą. Niektórych kwestii nie da się zamieść pod dywan na długo.
Z politycznego punktu widzenia, dla obecnego rządu, wojna Putina to gwiazdka z nieba, która odsunęła od PiS widmo zagłady. Spadające słupki zatrzymały się, jak to zwykle bywa w chwilach zagrożenia bezpieczeństwa. Tyle, że przyczyny strat, a więc wszystkie grzechy PiS ani nie przestały być popełniane, ani nie widzimy żalu za nie, ani tym bardziej, postanowienia poprawy. Nie może być zatem mowy o ich odpuszczeniu i rozgrzeszeniu.
Kontekst rosyjski uwypuklił jeden z grzechów, kto wie czy nie najcięższego kalibru. Mam na myśli działania rządzących, które niezależnie od przykrywającej je narracji, de facto wspierają strategiczną, długofalową politykę rosyjską. Coraz trudniej udawać, że nie dostrzegamy posunięć, jakby wymarzonych przez wywiad Rosji. Trudno pomijać milczeniem coraz liczniejsze głosy zadające pytania czy to głupota czy jednak świadome posunięcia?
Daleki jestem od rozstrzygania tych kwestii i ferowania wyroków. Świat służb wywiadowczych nie działa jawnie i nie mając konkretnych dowodów i wiedzy o kulisach, nie sposób rzucać oskarżeń, ale na szereg zaskakujących decyzji, posunięć, a więc faktów, zwracają uwagę już na tyle poważni publicyści i komentatorzy czy politycy, że ignorowanie i pomijanie milczeniem tych pytań, staje się po prostu niemożliwe.
Najbardziej dobitnie i bez osłonek oskarżenia formułuje Roman Giertych ale w nieco łagodniejszej formie pobrzmiewają też w wypowiedziach innych poważnych i liczących się ze słowami dziennikarzy, prawników i publicystów (nie wspominam o przedstawicielach opozycji, bo tych łatwo posądzić o stronniczość). Wskazywane są posunięcia ludzi obecnej władzy, które są jakby wymarzone przez rosyjski wywiad - od demontażu przed laty polskiej agentury zagranicznej przez jej ujawnienie w wykonaniu Antoniego Macierewicza, zorganizowanie podsłuchów, które umożliwiły dojście do władzy PiS (dużej naiwności trzeba, aby uwierzyć, że dałoby się to robić przez 2 lata bez udziału specjalistów ze służb specjalnych). Skłócanie wewnętrzne Unii Europejskiej, a zwłaszcza odsuwanie od niej Polski, popieranie D. Trumpa, który doszedł do władzy dzięki potężnej kampanii rosyjskich trolli będących częścią rosyjskich służb wywiadowczych, a który to Trump zapowiadał odejście USA z NATO czyli de facto rozbicie sojuszu. Do tej listy dodawane jest też jawne obrażanie i lekceważenie po wygranych wyborach J. Bidena. Jakby tego było mało, mamy też torpedowanie kontraktów na uzbrojenie polskiej armii (choćby Caracale), usunięcie z armii kilkuset doświadczonych wysokich oficerów. Do tego dochodzi organizowanie spotkań z międzynarodówką Putina w postaci partii Madame Le Penn, Salviniego czy Orbana, na chwilę przed atakiem Rosji na Ukrainę, próba uciszenia TVN..., a to tylko pobieżna lista przywoływanych zdarzeń.
Powtarzam: nie wiem, nie rozstrzygam, czy zarzuty są prawdziwe i te działania to głupota, nieudolność lub niezrozumienie polskiej racji stanu, czy jednak świadome zorganizowane działanie. Ale skala i ciężar tych pytań woła o ich bezwzględne wyjaśnienie, a w konsekwencji odrzucenie lub potwierdzenie. To nie są błahe sprawy. Mówimy o czymś, co jeśli by się potwierdziło, byłoby działaniem ludzi władzy na rzecz obcego, delikatnie mówiąc nieprzyjaznego, państwa. Nie można udawać, że nie ma tematu. Sytuacja dojrzała do jednoznacznego oczyszczenia. Wydaje się, że powołanie komisji śledczej, która zbada i rzuci światło na te kwestie jest nieunikniona. Oczywiście w obecnym układzie władzy to nie nastąpi, ale prędzej czy później musi. Zagrożenie u naszych granic odsuwa tę i inne kwestie (choćby łamanie konstytucji, praworządności, podsłuchiwanie obywateli czy afery finansowe) na później, ale one muszą zostać pilnie i jednoznacznie wyjaśnione. Mają do tego prawo obwiniani, mamy do tego prawo również my wszyscy - obywatele.
Wojna przykryła wiele polskich spraw i problemów. To dobrze świadczy o nas jako o ludziach, że kiedy nadchodzi stan wyższej konieczności i trzeba pomóc zagrożonym sąsiadom, odkładamy na bok inne sprawy, podwijamy rękawy i bierzemy się do konkretnej roboty aby ich wesprzeć. Ale problemy wrócą ze zdwojona siłą. Niektórych kwestii nie da się zamieść pod dywan na długo.
Z politycznego punktu widzenia, dla obecnego rządu, wojna Putina to gwiazdka z nieba, która odsunęła od PiS widmo zagłady. Spadające słupki zatrzymały się, jak to zwykle bywa w chwilach zagrożenia bezpieczeństwa. Tyle, że przyczyny strat, a więc wszystkie grzechy PiS ani nie przestały być popełniane, ani nie widzimy żalu za nie, ani tym bardziej, postanowienia poprawy. Nie może być zatem mowy o ich odpuszczeniu i rozgrzeszeniu.
Kontekst rosyjski uwypuklił jeden z grzechów, kto wie czy nie najcięższego kalibru. Mam na myśli działania rządzących, które niezależnie od przykrywającej je narracji, de facto wspierają strategiczną, długofalową politykę rosyjską. Coraz trudniej udawać, że nie dostrzegamy posunięć, jakby wymarzonych przez wywiad Rosji. Trudno pomijać milczeniem coraz liczniejsze głosy zadające pytania czy to głupota czy jednak świadome posunięcia?
Daleki jestem od rozstrzygania tych kwestii i ferowania wyroków. Świat służb wywiadowczych nie działa jawnie i nie mając konkretnych dowodów i wiedzy o kulisach, nie sposób rzucać oskarżeń, ale na szereg zaskakujących decyzji, posunięć, a więc faktów, zwracają uwagę już na tyle poważni publicyści i komentatorzy czy politycy, że ignorowanie i pomijanie milczeniem tych pytań, staje się po prostu niemożliwe.
Najbardziej dobitnie i bez osłonek oskarżenia formułuje Roman Giertych ale w nieco łagodniejszej formie pobrzmiewają też w wypowiedziach innych poważnych i liczących się ze słowami dziennikarzy, prawników i publicystów (nie wspominam o przedstawicielach opozycji, bo tych łatwo posądzić o stronniczość). Wskazywane są posunięcia ludzi obecnej władzy, które są jakby wymarzone przez rosyjski wywiad - od demontażu przed laty polskiej agentury zagranicznej przez jej ujawnienie w wykonaniu Antoniego Macierewicza, zorganizowanie podsłuchów, które umożliwiły dojście do władzy PiS (dużej naiwności trzeba, aby uwierzyć, że dałoby się to robić przez 2 lata bez udziału specjalistów ze służb specjalnych). Skłócanie wewnętrzne Unii Europejskiej, a zwłaszcza odsuwanie od niej Polski, popieranie D. Trumpa, który doszedł do władzy dzięki potężnej kampanii rosyjskich trolli będących częścią rosyjskich służb wywiadowczych, a który to Trump zapowiadał odejście USA z NATO czyli de facto rozbicie sojuszu. Do tej listy dodawane jest też jawne obrażanie i lekceważenie po wygranych wyborach J. Bidena. Jakby tego było mało, mamy też torpedowanie kontraktów na uzbrojenie polskiej armii (choćby Caracale), usunięcie z armii kilkuset doświadczonych wysokich oficerów. Do tego dochodzi organizowanie spotkań z międzynarodówką Putina w postaci partii Madame Le Penn, Salviniego czy Orbana, na chwilę przed atakiem Rosji na Ukrainę, próba uciszenia TVN..., a to tylko pobieżna lista przywoływanych zdarzeń.
Powtarzam: nie wiem, nie rozstrzygam, czy zarzuty są prawdziwe i te działania to głupota, nieudolność lub niezrozumienie polskiej racji stanu, czy jednak świadome zorganizowane działanie. Ale skala i ciężar tych pytań woła o ich bezwzględne wyjaśnienie, a w konsekwencji odrzucenie lub potwierdzenie. To nie są błahe sprawy. Mówimy o czymś, co jeśli by się potwierdziło, byłoby działaniem ludzi władzy na rzecz obcego, delikatnie mówiąc nieprzyjaznego, państwa. Nie można udawać, że nie ma tematu. Sytuacja dojrzała do jednoznacznego oczyszczenia. Wydaje się, że powołanie komisji śledczej, która zbada i rzuci światło na te kwestie jest nieunikniona. Oczywiście w obecnym układzie władzy to nie nastąpi, ale prędzej czy później musi. Zagrożenie u naszych granic odsuwa tę i inne kwestie (choćby łamanie konstytucji, praworządności, podsłuchiwanie obywateli czy afery finansowe) na później, ale one muszą zostać pilnie i jednoznacznie wyjaśnione. Mają do tego prawo obwiniani, mamy do tego prawo również my wszyscy - obywatele.
dr Zbigniew Chmielewski
Politolog, specjalista w zakresie komunikacji. Badacz, wykładowca w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor publikacji z zakresu komunikacji społecznej, marketingowej, medioznawstwa, public relations. Współpracuje z przedsiębiorstwami i samorządami terytorialnymi. Prowadzi szkolenia i warsztaty dla firm i instytucji, jako ekspert realizuje badania i projekty komunikacyjne dla przedsiębiorstw, instytucji, samorządu terytorialnego.
Komentarze