Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Uciekł do Niemiec, ale go złapali. Kierowca białego VW

Łukasz Żak, który miał doprowadzić do śmiertelnego wypadku został zatrzymany. Uciekł do Niemiec.
Uciekł do Niemiec, ale go złapali. Kierowca białego VW
Łukasz Żak został zatrzymany w Niemczech

Autor: Canva/policja

- Podejrzany Łukasz Tomasz Żak zatrzymany na terenie Niemiec – podała Prokuratura Okręgowa w Warszawie i dodała: - Kolejne zatrzymania na terenie Polski mężczyzn zamieszanych w pomocnictwo sprawcy wypadku.

Jeszcze w piątek śledczy mają podać na ten temat więcej informacji, bo otwartych pytań jest wiele. Żak, który został zatrzymany za granicą ma być kierowcą białego VW i sprawcą koszmarnego wypadku.

Trasa Łazienkowska

W niedzielę w nocy na Trasie Łazienkowskiej rozpędzony VW uderzył w tył osobowego forda. Na nagranym filmie widać, że białe auto jechało z bardzo dużą prędkością. Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. Na miejscu zginał 37-letni ojciec, a jego żona oraz dwoje dzieci, w wieku 4 i 8 lat, zostali zabrani do szpitala. Tak też się stało z młodą kobietą z VW.

Dużo na sumieniu

Wiadomo, że Żak był „wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków”. Teraz jednak na jaw wychodzą inne sprawy. Okazuje się, że tych zakazów miał... aż pięć.

- Kolejne zakazy otrzymywał, zanim upływały terminy poprzednich. Gdyby je zsumować, nie powinien jeździć po drogach przez 27 lat – pisze Łukasz Zboralski z brd24.pl i dodaje: - Dlaczego sędziowie – widząc człowieka, który ma w nosie wydawane przez nich zakazy jazdy – nie izolowali go od społeczeństwa. Dlaczego go nie zamknięto? Dlaczego mógł jeździć i w końcu zabrać życie niewinnej osobie i zniszczyć dalsze życie rodziny z małymi dziećmi?

To jednak nie wszystko. Żak nie prowadził się dobrze także poza drogami. Mieszkał w bloku w Warszawie na Bielanach i jak mówią sąsiedzi, ludzie się go bali.

- Pił wódkę i krzyczał, że jest królem osiedla. Wezwałem policję. Jak przyjechali, to ten Łukasz zamachnął się tylko flaszką i wyrzucił za siebie, na parking. A potem razem wsiedli do auta. Za kierownicą usiadł ten taksówkarz. No i pojechali sobie tymi osiedlowymi uliczkami gdzieś – to kolejna opowieść.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama Drukarnia Rzeszów