Wśród nich są nie tylko osoby zainteresowane domami z drugiej ręki. 57 proc. ankietowanych przez Nieruchomosci-online.pl bierze pod uwagę zarówno rynek pierwotny, jak i wtórny.
Odpowiedź jest prosta: kasa
– My raczej zdecydujemy się na używany dom, ale – i to jest warunek – w dobrym stanie – mówią nam Karolina i Dariusz, młode małżeństwo ze średniej wielkości miasta w północnej Polsce.
Są właśnie na etapie poszukiwania własnego „M”. Dlaczego dom z drugiej ręki?
– Odpowiedź jest prosta: kasa – odpowiada Karolina. – Jesteśmy mocno ograniczeni, a na rodzinę nie możemy liczyć. Ich też nie stać na taką pomoc.
I jak idą poszukiwania?
– Mamy na liście trzy domy. Zaczynamy je oglądać. Jeśli dogadamy się z którymś z właścicieli, to zaczniemy sprawę finalizować – liczą po cichu.
I dodają, że z bankiem już rozmawiają.
Jakie domy są w kręgu ich zainteresowań Polaków?
Pierwszą i największą grupę wśród aktywnie poszukujących stanowią osoby, które rozglądają się za domem o powierzchni od 80 mkw. To 35 proc. uczestników sondażu.
Drugą grupę stanowią osoby, które biorą pod uwagę dom liczący od 100 mkw. To 24 proc. badanych.
W 120 mkw. celuje 22 proc. ankietowanych, a 160 mkw. – 10 proc.
Domu o powierzchni od 200 mkw. chce szukać mniej niż co dziesiąta osoba.
A zatem przeważają nieruchomości o małym metrażu, tańsze w utrzymaniu.
Ile planują wydać na tę inwestycję?
Do 700 tys. zł – tak deklaruje ponad 46 proc. osób poszukujących domu.
17 proc. ankietowanych wskazało, że granicą bólu jest dla nich 1 mln zł, a 16 proc. – 800 tys. zł.
Dlaczego Polacy poszukują domów?
Bo… – …w ostatnim roku na rynku domów nie było takich szoków jak w mieszkaniówce, gdzie wahania popytu były spowodowane m.in. programami rządowymi – odpowiada Rafał Bieńkowski z Nieruchomosci-online.pl.
I dodaje: – Na rynku domów jest stabilniej, chociaż trzeba podkreślić, że ceny domów także są postrzegane jako zdecydowanie zbyt wysokie, co zniechęca część potencjalnych kupujących.
Dlaczego tak się dzieje?
– Sprzedający często nie chcą obniżać cen, licząc na dalszy wzrost, a to z kolei ogranicza popyt – odpowiada Bieńkowski.
Komentarze