Hygge - to duńskie słowo oznaczające komfort i wygodę, używane jako określenie osiągnięcia wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia. W szerszym ujęciu to zaufanie do społeczeństwa oraz głębokie przekonanie, że wszyscy ludzie niezależnie od rasy, płci, wyznania, pochodzenia mają dokładnie te same prawa. Do tego władza, która pracuje dla dobra społeczeństwa.
Państwo idealne? Z pewnością nie ale filozofia ciekawa i w dużym stopniu realizowana.
Jakie polskie słowo obecnie może być odpowiednikiem tego duńskiego? Otóż moim zdaniem jest nim wymyślone jeszcze w poprzedniej epoce politycznej słowo „emigracja wewnętrzna”. Kiedyś oznaczało postawę konformistyczną i niechęć do angażowania się w sprawy społeczne przy ogólnej akceptacji zastanego stanu rzeczy. Były co prawda puste półki w sklepach i samochody na talony ale PRL-owski kraj jakoś się rozwijał. To pozwalało odsuwać troski i żyć spokojnie dalej. Bez angażowania się.
Ale mamy już trzecią dekadę XXI wieku i cały czas rozwijamy się jako społeczeństwo. Celowo nie piszę „uczymy się” bo tu prawa autorskie prezydencko zastrzeżone. Tylko się rozwijamy.
Nie przeszkadza nam niszczenie wymiaru sprawiedliwości, ciągłe deprecjonowanie kolejnych sędziów i próby rozliczania ich przez prokuratorów za rzekomo niewłaściwe wyroki - wszak więcej powinni słuchać ludzi (zwłaszcza ludzi władzy) a nie tylko gapić się w kodeksy.
Nie dostrzegamy, że w pandemii nasi rodacy umierają masowo a minister zdrowia albo robi maseczkowe interesy albo siedzi cicho jakby pogodzony z własną niemocą – wszak znamy tę oczywistą prawdę, że kto ma przeżyć ten przeżyje, a kto ma umrzeć...
Nie chcemy pamiętać powiedzenia „takie będą Rzeczpospolite jakich ich młodzieży chowanie” – wystarczy więcej lekcji religii oraz właściwie wyłożonej historii (w skrócie: Papież tak, Noblista nie) – wszak takie zasady jak wolność, równość, tolerancja tylko niepotrzebnie mieszają młodym ludziom w głowach a informatyki nauczą się sami.
Nie chcemy wiedzieć skąd się bierze dobrobyt i jak powstaje klasa średnia – wszak tu odpowiedź jest banalnie prosta – możemy godnie żyć bo Państwo daje pieniądze, a skąd samo je bierze to nie nasze zmartwienie.
Nie chcemy słyszeć jak w pewnej telewizji mówią, że gwałcone są nasze prawe obywatelskie a krajem rządzą służby podsłuchując wszystkich i wszędzie – wszak w innej telewizji mówią że to nieprawda a podsłuchują tylko tych, którzy są w coś zamieszani (czytaj - prawie winni) .
Nie trzeba jechać do Danii skoro szczęście mamy na miejscu. Nie reagujemy, nie protestujemy, nie angażujemy się. Czekamy aż ktoś zrobi to za nas a sytuacja się wyjaśni. Czasem trochę symetryzujemy i relatywizujemy. Im bardziej milczymy tym bardziej dajemy rządzącym przyzwolenie na dalsze niecne działania. Nie zakładamy aby kiedyś dotknęło to nas osobiście licząc, że jakoś to będzie. W większości czujemy się usprawiedliwieni bo jesteśmy na emigracji - wewnętrznej.
Hygge - to duńskie słowo oznaczające komfort i wygodę, używane jako określenie osiągnięcia wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia. W szerszym ujęciu to zaufanie do społeczeństwa oraz głębokie przekonanie, że wszyscy ludzie niezależnie od rasy, płci, wyznania, pochodzenia mają dokładnie te same prawa. Do tego władza, która pracuje dla dobra społeczeństwa.
Państwo idealne? Z pewnością nie ale filozofia ciekawa i w dużym stopniu realizowana.
Jakie polskie słowo obecnie może być odpowiednikiem tego duńskiego? Otóż moim zdaniem jest nim wymyślone jeszcze w poprzedniej epoce politycznej słowo „emigracja wewnętrzna”. Kiedyś oznaczało postawę konformistyczną i niechęć do angażowania się w sprawy społeczne przy ogólnej akceptacji zastanego stanu rzeczy. Były co prawda puste półki w sklepach i samochody na talony ale PRL-owski kraj jakoś się rozwijał. To pozwalało odsuwać troski i żyć spokojnie dalej. Bez angażowania się.
Ale mamy już trzecią dekadę XXI wieku i cały czas rozwijamy się jako społeczeństwo. Celowo nie piszę „uczymy się” bo tu prawa autorskie prezydencko zastrzeżone. Tylko się rozwijamy.
Nie przeszkadza nam niszczenie wymiaru sprawiedliwości, ciągłe deprecjonowanie kolejnych sędziów i próby rozliczania ich przez prokuratorów za rzekomo niewłaściwe wyroki - wszak więcej powinni słuchać ludzi (zwłaszcza ludzi władzy) a nie tylko gapić się w kodeksy.
Nie dostrzegamy, że w pandemii nasi rodacy umierają masowo a minister zdrowia albo robi maseczkowe interesy albo siedzi cicho jakby pogodzony z własną niemocą – wszak znamy tę oczywistą prawdę, że kto ma przeżyć ten przeżyje, a kto ma umrzeć...
Nie chcemy pamiętać powiedzenia „takie będą Rzeczpospolite jakich ich młodzieży chowanie” – wystarczy więcej lekcji religii oraz właściwie wyłożonej historii (w skrócie: Papież tak, Noblista nie) – wszak takie zasady jak wolność, równość, tolerancja tylko niepotrzebnie mieszają młodym ludziom w głowach a informatyki nauczą się sami.
Nie chcemy wiedzieć skąd się bierze dobrobyt i jak powstaje klasa średnia – wszak tu odpowiedź jest banalnie prosta – możemy godnie żyć bo Państwo daje pieniądze, a skąd samo je bierze to nie nasze zmartwienie.
Nie chcemy słyszeć jak w pewnej telewizji mówią, że gwałcone są nasze prawe obywatelskie a krajem rządzą służby podsłuchując wszystkich i wszędzie – wszak w innej telewizji mówią że to nieprawda a podsłuchują tylko tych, którzy są w coś zamieszani (czytaj - prawie winni) .
Nie trzeba jechać do Danii skoro szczęście mamy na miejscu. Nie reagujemy, nie protestujemy, nie angażujemy się. Czekamy aż ktoś zrobi to za nas a sytuacja się wyjaśni. Czasem trochę symetryzujemy i relatywizujemy. Im bardziej milczymy tym bardziej dajemy rządzącym przyzwolenie na dalsze niecne działania. Nie zakładamy aby kiedyś dotknęło to nas osobiście licząc, że jakoś to będzie. W większości czujemy się usprawiedliwieni bo jesteśmy na emigracji - wewnętrznej.
Tomasz Cyran
Prawnik, obserwator polityki i gospodarki, kibic ligi angielskiej.
Komentarze