Apel o wpłacanie na konto PiS to wynik decyzji PKW, która obcięła partii pieniądze z budżetu państwa. Ten cios może być jeszcze boleśniejszy, jeżeli Państwowa Komisja Wyborcza zdecyduje o następnych ograniczeniach w subwencji.
Prośba i nakaz
Jest to „kara” za niedozwolone prawem wspieranie parlamentarnej kampanii wyborczej pieniędzmi spoza funduszu wyborczego. PiS ma teraz nóż na gardle, bo ma do spłacenia kredyt na 15 mln zł. Poza tym bez milionów z budżetu państwa partia nie będzie mogła normalnie funkcjonować.
Stąd właśnie apel o pomoc finansową. Ale to nie tylko prośba, ale też nakaz. Jak mówił Mariusz Błaszczak (PiS), każdy parlamentarzysta tej formacji ma wpłacać co miesiąc 1 tys. zł, a europoseł aż 5 tys. zł.
- My będziemy walczyli, ale potrzebujemy w tej chwili pomocy finansowej ze strony społeczeństwa – przemawiał kilka dni temu Jarosław Kaczyński. – Apeluję do wszystkich patriotów, do wszystkich, którzy nas poparli w ostatnich wyborach, by nawet niewielkie sumy, nawet 10 złotych, przekazywali na nasze konto – wzywał.
Efekt był ekspresowy. Tylko w ciągu kilku godzin na konto partii wpłynęło ponad 500 tys. zł. Do soboty miało to być już 3 mln zł.
Sam Daniel Obajtek, były prezes PKN Orlen a dziś eurodeputowany wpłacił 100 tys. zł. Ale w maju tego roku. - Europoseł w tym roku przekazał już na konto PiS wysoką darowiznę, niemniej jednak będzie dokonywać kolejnych wpłat – biuro Obajtka przekazało dziennikowi „Fakt”.
Jeden z najbogatszych polityków, czyli senator Grzegorz Bierecki 30 sierpnia miał przelać na konto partii 64,5 tys. zł.
- Nie byliśmy na to przygotowani kadrowo, wpłat jest tak dużo. Musimy to rozliczyć, ale w publicznym rejestrze wpłat odnotowujemy tylko przelewy powyżej 10 tys. zł — ocenił sytuację skarbnik partii, Henryk Kowalczyk.
Kłopoty i zwroty
Może się jednak okazać, że część pieniędzy PiS będzie musiał oddać. Chodzi o to, że wspomaganie partii jest ściśle określone przepisami. Pieniądze można przekazać na konkretne konto, mogą to zrobić tylko obywatele Polski mieszkający w kraju, przelew musi być w złotówkach.
- Partia chce, by przelewając środki w tytule przelewu wpisać słowo "darowizna", imię i nazwisko wpłacającego, PESEL oraz formułkę: "zam. na ter. RP". Tymczasem spora część przelewów nie spełnia tych wymogów, bo np. brakuje słowa "darowizna". Zdarzają się też inne błędy. Jak słyszymy, to nawet niektórzy politycy PiS popełniają błędy, przelewając pieniądze, chodzi np. o literówki w tytułach – donosi money.pl.
A to oznacza, że część problematycznych wpłat trzeba będzie ludziom oddać. Np. takie, które zatytułowano „na walkę z reżimem Tuska”.
I może być jeszcze jeden problem. PiS wymaga od wpłacających podania numeru PESEL. To jednak w takich działaniach nie jest potrzebne. Dlatego posłanka KO, Agnieszka Pomaska złożyła doniesienie do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Polityczka przywołuje słowa m.in. Jarosław Kaczyńskiego, który mówił, że numer PESEL ma pozwolić ustalić, kim są prawdziwi zwolennicy partii, a gdzie żartownisie wpłacający po 1 grosz.
Pomaska przypomina, że za wykorzystywanie danych osobowych grozi nawet 20 mln euro kary.
Komentarze