PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe PiS za kampanię parlamentarną. Dopatrzyła się nieprawidłowości na 3,6 mln zł.
PiS dostanie 10 milionów mniej
„Konsekwencją jest obniżenie dotacji podmiotowej, którą otrzyma partia Prawo i Sprawiedliwość w związku z udziałem w wyborach do Sejmu i do Senatu. To obniżenie zgodnie z ustawą następuje o trzykrotność kwoty, która została przyjęta niezgodnie z przepisami kodeksu wyborczego” – ogłosiła PKW.
To oznacza, że PiS otrzyma o 10 mln zł mniej niż się spodziewało – czyli 38 mln zł.
To nie koniec, bo PKW może też zablokować coroczną subwencję dla partii, a to już 90 mln zł.
Ile pieniędzy ma partia Kaczyńskiego?
Zgodnie ze sprawozdaniem finansowym za 2023 rok przychody partii Kaczyńskiego wyniosły ok. 43 mln zł. Z tego 23,5 mln zł to subwencja państwowa. 15 mln zł to kredyt. Darowizny od członków i sympatyków to kolejne 1,3 mln zł, a same składki członkowskie to zaledwie 1 mln zł.
Partia nie ma teraz pieniędzy na spłatę kredytu, musi zaciskać pasa i np. zamykać część swoich biur. Dlatego prosi swoich zwolenników o pieniądze.
PiS prosi o datki
„Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Twojej pomocy! Koalicja 13 grudnia zrobi wszystko, aby zniszczyć w Polsce praworządność i demokrację. Tylko dzięki Twojej pomocy, będziemy mogli dalej walczyć o Polskę godną, suwerenną i praworządną. Wesprzyj nasze działania” – ogłasza w sieci
I podaje numer konta do wpłat.
Komunikat powielają posłowie PiS. I uczulają swoich wyborców, że pieniądze mogą przekazać tylko polscy obywatele mieszkające na terytorium Polski i tylko na jedno, wskazane konto.
„Wpłaty na rzecz partii od osób prawnych i spółek osobowych są zabronione przez ustawę o partiach politycznych” – dodaje PiS.
Dziś Błaszczak już wie, po co demokracji opozycja
– Będziemy się odwoływać od tej decyzji, będziemy składać skargę do Sądu Najwyższego – zapowiedział już poseł Mariusz Błaszczak.
I dodał, że jeżeli sąd przyzna rację partii, to ta będzie także żądała zadośćuczynienia.
– To jest niedopuszczalne. To jest skandaliczne. Wciąż stawiane są nam zarzuty. Tu chodzi o to, żeby skończyła się demokracja. W końcu, żeby demokracja trwała – oprócz rządzących – musi istnieć też opozycja. Uderzenie w opozycję, to uderzenie w demokrację – grzmiał Błaszczak.
Były minister obrony najwyraźniej zapomniał, co on sam mówił o opozycji wobec rządzącego PiS-u.
Komentarze