Jeszcze w marcu Ministerstwo Zdrowia zaproponowało, żeby zamknąć oddziały ginekologiczno-położnicze, które przynoszą szpitalom straty. Klucz wyboru jest prosty – zlikwidować trzeba porodówki, w których na świat przyszło mniej niż 600 dzieci rocznie.
Nie trzeba być ekspertem, aby się domyślić, że to głównie małe szpitale powiatowe. Takie, do których ciężarne mają najbliżej.
Porodówki do zamknięcia
„Według danych, jakie otrzymaliśmy z NFZ, na 333 oddziały położnicze w całym kraju, z którymi fundusz ma kontrakt, aż 181 ma mniej niż 600 porodów rocznie” – alarmowała kilka miesięcy temu „Gazeta Wyborcza”.
I zacytowała ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę: – Jeśli porodówka według naszych nowych wycen ma mniej niż 600 porodów rocznie, ona nigdy nie będzie rentowna. Pomijam kwestię bezpieczeństwa pacjentek, jakości świadczeń, ale mamy takie porodówki, które są położone w taki sposób, że w promieniu 40 kilometrów nie ma żadnej innej. Więc planujemy tam dla tych porodów wprowadzić ryczałt. One muszą się utrzymać.
To na razie plan, który cały czas się zmienia
Tak samo zmienne są kryteria. Początkowo była mowa o 500 poradach rocznie, następnie o 400, a potem o 600 urodzonych dzieciach. Teraz znowu jest to 400 porodów.
Nie zmienia to faktu, że lista placówek, których ma dotknąć likwidacja, jest długa.
Na 20 oddziałów ginekologiczno-położniczych w aż połowie z nich w zeszłym roku urodziło się mniej niż 400 dzieci – to z kolei wyliczanka z woj. lubelskiego. W Wielkopolsce to sześć porodówek, na Podlasiu 10, a na Mazowszu 13. Zaznaczmy jeszcze raz – kryteria są zmienne.
Mapa likwidacji
„Związek Powiatów Polskich przyznaje, że liczba porodów w Polsce spada z roku na rok, a likwidację tych oddziałów, które nie przyjmują zbyt wielu porodów (wymóg osiągnięcia 400 porodów rocznie to ok. 1 poród dziennie) uznaje za racjonalny krok.
Liczba porodów odebranych w 2017, 2019 i 2023 roku wyniosła odpowiednio 393 tys., 366 tys. i 266 tys. – stąd likwidacja porodówek jest krokiem nieuniknionym” – cytuje stanowisko ZPP portalsamorzadowy.pl.
Związek zwraca jednocześnie uwagę, że resort musi dokładnie przyjrzeć się mapie porodówek do likwidacji, zanim wprowadzi zmiany. Trzeba podjąć takie działania, żeby po reformie pacjentka nie musiała do szpitala jechać nawet kilkuset kilometrów.
Dlatego należy zostawić niektóre szpitale, mimo że nie spełniają kryterium liczby porodów.
Lista oddziałów potencjalnie do likwidacji znajduje się w tym miejscu.
Komentarze