W Polsce marihuana medyczna jest legalna od 1 listopada 2017 roku. Na receptę w aptece jest dostępna od stycznia 2019 roku.
To jest ten sam narkotyk co rozprowadzany przez dealerów. Zawiera ok. 19 proc. THC i mniej niż 1 proc. CBD, które nie ma działania odurzającego. Jest stosowana w wielu przewlekłych chorobach jak padaczka czy depresja.
Dr Google i wszystko jasne
Kiedy w wyszukiwarkę Google wpisać hasło „medyczna marihuana”, z miejsca wyświetla się reklama jednego z internetowych „sklepów”, który wystawia receptę.
„Medyczna marihuana jest produktem, który można dostać legalnie, o ile posiada się na niego receptę (...) Ze względu na różnorodny wpływ pozytywny na organizm w stanie choroby i jednocześnie małe ryzyko uzależnienia przy kontrolowanej przez lekarza terapii, coraz więcej osób zaczyna interesować się tematem.
(...) cena terapii interesuje niejednego pacjenta (...) Trzeba (...) liczyć się nie tylko z wydatkami w aptece, ale również z koniecznością zakupienia sprzętu i akcesoriów niezbędnych do leczenia” – czytamy na stronie.
Pierwsza taka wizyta u „lekarza internetowego” kosztuje 149 zł. Kolejna jest tańsza o 20 zł.
135 milionów złotych. Tyle pacjenci zostawili w aptekach
W pierwszym półroczu 2024 na legalną „trawkę” pacjenci wydali 135,6 mln zł – przytacza dane rynekzdrowia.pl.
Tylko w czerwcu wartość sprzedaży marihuany z aptek wyniosła 31,8 mln zł, podczas gdy rok temu 13 mln zł, a w czerwcu 2022 r. 3,1 mln zł. Okazuje się, że Polacy wydają na ten specyfik cztery razy więcej niż jeszcze dwa lata temu.
„Z wypowiedzi zarówno przedstawicieli Naczelnej Izby Lekarskiej, jak i Naczelnej Izby Aptekarskiej wynika, że za tak dynamiczny wzrost konsumpcji odpowiedzialne są firmy zatrudniające medyków do wystawiania preskrypcji na marihuanę z aptek (pot. Receptomaty)” – podkreśla serwis.
Tego typu strony to właściwie elektroniczny formularz i panel do zapłaty. Otrzymanie recepty może trwać ok. 15 minut.
Lekarz jak dealer. Spór medyków o marihuanę
Ministerstwo Zdrowia, wydając walkę receptomatom, początkowo chciało wpisać marihuanę na listę leków z obostrzeniami. Ostatecznie wypadała z tego zestawienia.
– Projekt rozporządzenia oddany do konsultacji publicznych różni się od tego, który ocenialiśmy w ramach prekonsultacji. Chcemy wiedzieć, dlaczego z listy substancji objętych obostrzeniami usunięto marihuanę – mówi Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL.
Przyznaje, że nastawienie lekarzy do sprawy jest różne. Ci przepisujący zdalnie marihuanę uważają, że ograniczenia zaszkodzą pacjentom.
– Od niektórych lekarzy słyszymy, że skoro państwo przymyka oko na tak olbrzymią konsumpcję marihuany, to powinno ją zalegalizować, niż pozwalać na to, żeby medycy byli legalnie traktowani jak dilerzy narkotyków – dodaje Kosikowski.
Komentarze