Według danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar „od początku roku do końca lipca prywatni importerzy sprowadzili ich ponad 518 tys., o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej – podaje „Rzeczpospolita”.
Tylko w lipcu zarejestrowano ich aż 87 tys. osobówek i dostawczaków. Ten rok – jak prognozuje Samar – zamkniemy liczbą nawet 960 tys. aut z importu. Najwięcej od 10 lat.
Zdecyduję się na używkę z zagranicy
Pan Michał jeździ 12-letnim Hyundaiem i30 cw. Auto rodzinne, przydatne, ale czas je zmienić.
– Szwankuje w nim coraz więcej i już od kilku lat myślę nad zmianą – podkreśla.
Co go powstrzymuje? – Od pandemii ceny samochodów mocno poszły w górę. Na samochód z salonu mnie nie stać. Zostaje rynek wtórny, ale muszę to skalkulować. Za swój mógłbym dostać może 20 tys. Przynajmniej drugie tyle muszę dołożyć – odpowiada.
I dodaje: – Używka z zagranicy to chyba to, na co się zdecyduję.
Nieuczciwi dilerzy oszukują klientów
Znalezienie w miarę nowego auta na pewno się uda, ale proste nie będzie. Aż 56 proc. obecnie sprowadzanych ma więcej niż 10 lat. Młodszych niż cztery lata jest mniej niż 10 proc., a średnia importowanych pojazdów wynosi 12,3 roku.
– Importowane samochody są często przedmiotem różnych oszustw ze strony nieuczciwych dilerów, którzy próbują zwiększyć zyski, oszukując klientów – mówi w rozmowie z dziennikiem Karolína Topolová, dyrektor generalna Aures Holdings.
Aż 70-80 proc. sprowadzanych do Polski samochodów jest z cofniętym przebiegiem.
Skąd ściągamy używane auta
Kierunki, z których do Polski wjeżdżają używki są niezmienne od lat. To Niemcy (295 tys. od stycznia do lipca), Francja (59,3 tys.), Belgia (42,1 tys.).
Błyskawicznie rośnie import z USA: w lipcu było to już czwarte źródło zaopatrzenia prywatnych importerów w Polsce (30,6 tys. aut w br.) – czytamy.
I chociaż są tańsze, częściej bywają uszkodzone.
„Według firmy Carfax Europe, która zbiera dane o autach, przeważająca większość pojazdów z USA jest powypadkowa lub zakwalifikowana jako nienadające się do ruchu” – ostrzega Rz.
Komentarze