W Polsce dostępność toalet publicznych to prawdziwy problem. Statystycznie jedna toaleta przypada na 12 tys. mieszkańców. Dodatkowym problemem jest to, że – jeśli już są – to trudno je znaleźć.
Toaleta zamknięta na kłódkę
W wakacje znacznie częściej korzysta się z toalet publicznych. Znajdują się one najczęściej w centrach miast, w pobliżu atrakcji turystycznych, plaż czy parków. Dostępne są również na stacjach benzynowych i w restauracjach.
Bywa tak, że toaleta jest zamykana na kłódkę, a klucz można wypożyczyć tylko przy zamówieniu napoju lub zapłaceniu kilku złotych.
W jednej z restauracji w Gdańsku przy Długim Targu za skorzystanie z toalety trzeba zapłacić aż 10 zł, natomiast w KFC przy drodze S3 dostęp do toalety klient uzyskuje dopiero po zeskanowaniu kodu z paragonu.
Opłata za toaletę to haracz?
Fundacja Dobre Państwo złożyła petycję do Sejmu, w której domaga się zniesienia opłat za korzystanie z toalet na dworcach PKP. Opłaty określa mianem „haraczu” i formą żerowania na ludzkich potrzebach fizjologicznych oraz wstydem dla władz. I proponuje wprowadzenie bezpłatnych toalet.
Jednak, jak zauważył m.in. ekspert ds. transportu publicznego Piotr Rachwalski, utrzymanie toalet kosztuje i ktoś musi za to zapłacić.
Gdzie jest tron?
Niestety w mniejszych miejscowościach turystycznych, nawet jeśli toalety publiczne są dostępne, wciąż występują problemy z zaśmiecaniem lasów przez turystów. Nadleśnictwa starają się edukować wczasowiczów na temat tego, jak prawidłowo załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w lesie, żeby nie zanieczyszczać przyrody.
Z pomocą przychodzą również nowoczesne technologie. Aplikacja „Gdzie jest Tron” (dostępna tutaj https://gdziejesttron.pl/) umożliwia zlokalizowanie najbliższej toalety.
Użytkownicy aplikacji mogą oceniać toalety oraz zgłaszać nowe lokalizacje. To znacznie ułatwia znalezienie najbliższego miejsca do załatwienia swoich potrzeb.
Komentarze