– Jak byłem mały, to ulicami do pracy jechały setki rowerzystów – wspomina lata 80 XX wieku pan Michał. – Rano i na koniec zmiany w zakładzie było ich pełno. Wtedy rower miał każdy, tyle że kojarzył się on ze środkiem transportu kogoś, kogo nie stać na samochód – podkreśla.
I dodaje: – Teraz sytuacja jest inna. Rower jest często luksusem. Zwłaszcza te droższe modele, znanych firm albo elektryczne.
Szybciej niż samochodem
Do tego dodać trzeba, że w miastach zaczęły działać systemy rowerów do wypożyczenia na minuty. To przekonało wielu ludzi, żeby zacząć pedałować. A skoro to polubili i zobaczyli, że można się poruszać często sprawniej niż samochodem, to w końcu kupili własne jednoślady.
I jest jeszcze pandemia COVID-19. Przez ograniczenia w transporcie publicznym Polacy przesiedli się na rowery i już na nich zostali.
Rowerowy raj
„We wszystkich państwach Unii Europejskiej produkuje się co roku prawie 15 mln rowerów. Ponad 70 proc. z nich wytwarza pięć państw: Portugalia, Rumunia, Włochy, Niemcy oraz Polska.
Jak podaje Eurostat, w 2022 r. z polskich fabryk wyjechało (ostatnie dostępne dane) 1,04 mln rowerów, czyli ponad 7 proc. całej unijnej produkcji” – wylicza „Puls Biznesu”.
I dodaje, że polski rynek rowerowy w 2023 r. był wart 1,27 mln dolarów. W tym roku ma być trochę gorzej, ale przewidywania na kolejne lata wskazują, że będzie jeszcze rósł.
„W efekcie jego wartość w 2029 r. powinna sięgnąć 1,34 mld USD” – czytamy.
Pedałujemy
Okazuje się także, że jesteśmy jednymi z największych entuzjastów rowerów w Europie. Co najmniej dwa razy w tygodniu na jednośladzie jeździ aż 36 proc. Polaków. Pod tym względem wyprzedzają nas tylko Holendrzy – z 53 proc.
Jak policzyć rowery w Polsce?
To trudne, ale szacunki z 2005 roku wskazywały, że jest ich ok. 9 mln (dane SISKOM). W 2023 r. sprzedało się ich aż 1,4 mln, czyli o 15 procent więcej niż rok wcześniej.
Jak te liczby mają się do samochodów? Zgodnie z oficjalnymi danymi Ministerstwa Cyfryzacji w Polsce jest 22 968 540 samochodów.
Komentarze