„Koniec z „trzeba to oblać” i „wóda to wiocha”. Takie zdania zaczęły padać kilka miesięcy temu w polskich mediach, które zaczęły donosić o rosnącym nowym trendzie, czyli NoLo. Chodzi o brak alkoholu w alkoholu.
Tylko piwo?
Piwo bezalkoholowe to w Polsce już norma. Sprzedaje się go bardzo dużo. Już w 2022 roku widać było, że Polacy polubili taki napój.
– Wprawdzie wolumen sprzedaży piwa nie zmienił się w stosunku do roku wcześniejszego, ale warto zauważyć, że spadła konsumpcja piwa alkoholowego, a w to miejsce wzrosła konsumpcja bezalkoholowego i całościowo rynek wyszedł w okolicach zera – mówił szef Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.
Segment piw bezalkoholowych wzrósł wtedy o 128 mln zł, do poziomu 1,3 mld zł.
Potem było trochę gorzej, ale dlatego, że cała branża piwna zanotowała straty. Także NoLo, czyli no alcohol.
Nowe stoiska
– O tym, że jest piwo bezalkoholowe wiem dobrze, bo sam piję. Słyszałem też o takim winie, ale inne trunki? Zaskoczyło mnie, kiedy zobaczyłem je w sklepie – mówi pan Miłosz.
A styl NoLo wchodzi na dobre do Polski. Wchodzi tak mocno, że dyskonty stawiają między regałami specjalne stoiska bezalkoholowe, na których są znane marki whiskey czy ginu i wina.
Decyzja młodych
Skąd w ogóle pomysł, żeby produkować alkohol bez alkoholu? Zwłaszcza, że często jest to bardziej pracochłonne niż wytworzenie tradycyjnego wina czy whiskey (dodatkowa destylacja czy podgrzewanie albo wirowanie).
Okazuje się, że to wybór najmłodszego pokolenia, które sklepy chcą pozyskać dla siebie. Dla młodych z pokolenia Z zabawa nie kojarzy się już wyłącznie z alkoholem. Już nie oznacza, że trzeba się upić, aby powiedzieć, że impreza była udana.
Komentarze