Wygląda niepozornie i jest wszędzie. Na pierwszy rzut oka to niewysokie kłosy. Laik może je uznać za jakąś odmianę trawy. Mowa o powszechnym w Polsce jęczmieniu płonnym, przed którym właśnie ostrzegają urzędnicy od miejskiej zieleni.
Łąka nie taka przyjemna
„Na naszych trawnikach, szczególnie przyulicznych, pojawia się miejscami, rosnąc w zwartych łanach, jęczmień płonny (Hordeum murinum). Roślina ta ma we florze Polski status archeofita, czyli gatunku zawleczonego przez człowieka przed końcem XV w. Jęczmień płonny nie jest inwazyjny w wysokim stopniu, pojawia się głównie w zbiorowiskach ruderalnych i na terenach zurbanizowanych” – wyjaśnia Zarząd Zieleni Warszawy.
I dodaje, że roślina może urosnąć do 40 cm.
Najlepiej czuje się w miejscach suchych i nasłonecznionych.
„Takie właśnie warunki występują zwykle przy ulicach, gdzie temperatura powietrza nad asfaltem czy chodnikiem osiąga w dzień wysokie wartości, a odczyn gleby, ze względu na obecność resztek budowlanych (np. cementu) jest zasadowy” – opisują urzędnicy.
Podobne komunikaty prawdopodobnie niebawem wydadzą inne miasta.
Zagrożenie dla psa
A to właśnie miejsca, gdzie ludzie chętnie wyprowadzają psy lub koty. I to jest problem. Zwłaszcza jeżeli miasta nie koszą często trawy, urządzając małe łąki. Wtedy jęczmień się rozrasta i stanowi zagrożenie dla zwierząt.
„Niestety, obserwujemy, że jęczmień płonny może stanowić problem dla psów. Jego nasiona znajdują się w kłosach, okrytych plewami z twardą ostką. Po zawiązaniu nasion rośliny robią się suche, a kłosy łatwo się rozpadają i rozsypują na podłoże” – tłumaczą urzędnicy.
Problem stanowi to, że takie ostki mogą się wbić w łapy psów. W drastycznych przypadkach nawet w gałkę oczną.
Komentarze