Po raz pierwszy w tym roku emerytury i renty zostały zwaloryzowane tradycyjnie w marcu. Teraz planowana jest dodatkowa waloryzacja.
Jest ona przeprowadzana wtedy – przypomnijmy – kiedy inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5 proc. Ma to urealnić wysokość świadczenia w stosunku do wzrostu cen towarów i usług.
Termin jej przeprowadzenia rząd wstępnie wyznaczył na wrzesień.
Potrzeba kilku miesięcy
Odniósł się do tego ZUS. Poinformował – jak podała „Rzeczpospolita” – że nie zdąży przygotować wrześniowej waloryzacji według wskazań zapisanych w ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
„(…) Okres na przygotowanie systemów do ewentualnej wypłaty zwaloryzowanych świadczeń od września 2024 r. nie jest dostateczny” – czytamy w piśmie ZUS, do którego dotarł „Fakt”.
– ZUS potrzebuje kilku miesięcy, żeby przygotować się do takiej reformy. Chodzi o pieniądze publiczne, które musiałyby trafić w odpowiednim czasie do wszystkich osób uprawnionych. Mówimy o kilku milionach emerytów i rencistów – wyjaśnił Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
To będzie, czy nie będzie?
Czy zatem druga waloryzacja emerytur w 2024 jest zagrożona? Kłopot w tym, że rząd Donalda Tuska nie podjął jeszcze decyzji o wrześniowej waloryzacji emerytur. Czy w końcu będzie, czy nie będzie?
Dlatego ZUS alarmuje, że brak decyzji może doprowadzić do problemów z wypłatami. Chodzi o czas na wdrożenie reformy.
Rząd ma się tym zająć na najbliższym posiedzeniu.
Komentarze