Zakaz handlu w niedziele PiS wprowadził w 2018 roku. Uznał, że sprzedawcy też mają prawo do odpoczynku i zamknął sklepy.
Teraz mogą być otwarte tylko wybrane, spełniające wyjątki zapisane w ustawie. Skutek tych przepisów jest taki, że w ciągu roku powszechny handel można prowadzić tylko w 7 niedziel.
Dla jednych to nie problem, dla innych tak
Są miasta i miejscowości, w których takie zasady nikomu nie utrudniają życia, bo na każdym rogu są np. Żabki czy inne małe sklepy, tzw. osiedlowe, które są czynne w niedziele. Ale nie wszędzie tak jest.
– Do najbliższej czynnej stacji paliw mam 3 km. Do sklepu działającego w niedzielę jakieś 5 km. Jeżeli idę z dziećmi na spacer, to nie mamy nawet gdzie lodów kupić. Jeżeli czegoś zabraknie na kolację, to czeka mnie wyprawa samochodem do sklepu. Niejeden raz już tak było, a przecież chleba na stacji nie kupię – powiedział nam pan Karol.
Projekt jest już w Sejmie
Jeszcze w kampanii wyborczej partie z koalicji 15 października zapowiadały zmiany przepisów. Ale nie ma zgody co do tego – jak. Teraz nareszcie jest jakiś konkret.
Grupa posłów Polski 2050 złożyła w Sejmie projekt ustawy zmieniającej tę o zakazie handlu. Dokument został skierowany do pierwszego czytania. Firmuje go poseł Ryszard Petru, z wykształcenia i zwodu ekonomista.
Autorzy nowych przepisów proponują powrót do rozwiązań z 2018 r. (tamte przepisy były mniej restrykcyjne). Według tego projektu w miesiące byłyby dwie handlowe niedziele – pierwsza i trzecia.
Nowością jednak jest to, że osoby, które zdecydują się wtedy przyjść do pracy, otrzymają podwójne wynagrodzenie, wolny od pracy inny dzień i co najmniej dwie niedziele w miesiącu kalendarzowym wolne.
Zakaz ma też nie obowiązywać w pierwszą niedzielę grudnia i kolejne dwie niedziele poprzedzające Boże Narodzenie. Chyba, że będzie to 24 grudnia.
Takie same zasady mają obowiązywać przed Wielkanocą.
Przypomnijmy, że w tym roku niedziele handlowe wypadają jeszcze:
- 30 czerwca 2024,
- 25 sierpnia 2024,
- 15 grudnia 2024,
- 22 grudnia 2024.
Komentarze