Właściwie nowa kampania wyborcza ruszyła jeszcze przed drugą turą głosowania w wyborach samorządowych. Swój marsz do Parlamentu Europejskiego zaczęła oficjalnie Konfederacja. Platforma Obywatelska już zbiera podpisy potrzebne do zarejestrowania list kandydatów. W PiS już wybierają właściwe osoby.
Polska 2050 i PSL zastanawiają się, czy do PE iść razem i powtórzyć sukces w wyborach parlamentarnych, czy może jednak taki ruch okaże się zawodny jak w przypadku wyborów samorządowych.
Czasu na podjęcie takich decyzji jest już niewiele, bo listy kandydatów na posłów i posłanki do Parlamentu Europejskiego można zgłaszać do 2 maja 2024 roku do godziny 16.
Wybory 9 czerwca
W niedzielę 9 czerwca ponownie pójdziemy do urn. Żeby tym razem wybrać polską reprezentację w Parlamencie Europejskim. Wiadomo już, jakie nazwiska są w grze.
KO zamierza wystawić w tym wyścigu Bartłomieja Sienkiewicza, Urszulę Zielińską, Michała Szczerbę czy Jerzego Buzka. Ten pierwszy to, przypomnijmy, minister kultury i dziedzictwa narodowego, a Zielińska jest wiceszefową resortu klimatu i środowiska. Szczerba to popularny i znany poseł, a Jerzego Buzka, byłego premiera (AWS) i byłego przewodniczącego PE, nie trzeba specjalnie przedstawiać. Kandydować ma także Paweł Kowal, ekspert od spraw wschodnich.
Co do PSL, to nie ma jeszcze decyzji, czy partia ruszy w tych wyborach osobno, czy jednak razem z Szymonem Hołownią. Niezależnie jednak od finalnych ustaleń, kandydować ma Krzysztof Hetman, obecny minister rozwoju i technologii.
Co do Konfederacji, to oficjalnie mowa o Krystianie Kamińskim, Ewie Zajączkowskiej-Hernik i Dianie Ruchniewicz. Wystartuje także były europoseł wystawiany wcześniej przez PiS Mirosław Piotrowski. Swój start ogłosiła także Anna Bryłka, wiceprezes Ruchu Narodowego i członkini Konfederacji, która otworzy listę w Wielkopolsce.
Gorąco w PiS
Duże emocje towarzyszą ustalaniu list kandydatów PiS. Choćby dlatego, że do PE partia zamierza wysłać Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, skazanych przez sąd (i dwa razy ułaskawionych) byłych posłów, którzy uważają, że nadal są parlamentarzystami.
Pod uwagę brany jest także były prezes TVP Jacek Kurski (był w przeszłości w PE), ale co do tego, to nie ma w PiS zgody. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek otwarcie uznał, że Kurski to zły wybór.
– Jeśli zostanie wystawiony, będzie to ze szkodą na przyszłość – ocenił.
PiS chce także postawić na byłego prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. Na pewno nie wystartuje Przemysław Czarnek.
– Mamy co najmniej 20 nazwisk kandydatów, które będziemy omawiać. Nie będzie mnie na tej liście – powiedział polityk.
Zarobki w Parlamencie Europejskim
Mandat w PE to szczyt polityki, a jednocześnie zejście z celownika mediów i mniejsza popularność niż w przypadku polskich parlamentarzystów. Jednak praca za granicą łączy się z zagranicznymi zarobkami.
Miesięczne wynagrodzenie europosła to blisko 34 tys. zł na rękę. Do tego można rozliczyć wydatki związane z pracą w PE, jak np. wynajem biura i zwrot kosztów podróży.
Kolejnym bonusem jest odprawa po zakończeniu 5-letniej kadencji. Co miesiąc taki poseł (jeśli nie zostanie wybrany ponownie) otrzymuje miesięczną płacę za każdy rok przepracowany w PE. Może takie pieniądze brać maksymalnie przez 2 lata, chyba że wcześniej obejmie się funkcję publiczną lub mandat w parlamencie krajowym albo przejdzie na emeryturę.
Jeden eurodeputowany więcej
W 2024 r. wzrośnie liczba posłów i posłanek do Parlamentu Europejskiego.
We wrześniu ubiegłego roku Parlament Europejski zatwierdził decyzję Rady Europejskiej o zwiększeniu liczby mandatów. Ma to związek ze zmianami demograficznymi, jakie zaszły w Unii od 2019 roku.
Oznacza to, że w kadencji 2024-2029 w europarlamencie zasiądzie 720 przedstawicieli krajów Unii Europejskiej – o 15 więcej niż obecnie.
Jedno z tych miejsc przypadnie Polsce.
Komentarze