Przedstawiciele sieci Biedronka biją się w piersi i przepraszają pokrzywdzoną kobietę, bo zachowanie ochroniarza było niedopuszczalne. Nie zatrudnia go jednak właściciel, ale firma zewnętrzna, dla której pracuje. Nigdy już nie zostanie skierowany do ochrony Biedronek.
Szok, że w ogóle mogło do tego dojść
Te bulwersujące wydarzenie opisał serwis trojmiasto.pl. Kilka dni temu w sklepie w Gdańsku zakupy robiła starsza kobieta. 79-latk kupiła dwie bułki. Na więcej nie było jej stać.
Po wyjściu ze sklepu weszła do wiaty, gdzie są składowane odpadki. Tam znalazła opakowanie ziemniaków. W tym momencie kobietę zauważył ochroniarz i zamknął ją w wiacie.
Sprawa może nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie pani Lucyna. Przechodziła koło sklepu i zobaczyła zapłakaną starszą panią. Miała poranioną rękę. Uszkodziła ją, gdy próbowała wydostać się z wiaty, zanim wypuścił ją pracownik ochrony.
Starsza pani opowiedziała tę historię pani Lucynie
– Weszłyśmy do sklepu. Poprosiłam o rozmowę z kierowniczką z ochroniarzem. Starałam się im wytłumaczyć, jak bardzo nieodpowiednie było zachowania pana, który odpowiada za ochronę sklepu. Miałam wrażenie, że pani kierownik bagatelizuje całą sytuację. Zaczęła od informacji, że nie wolno wyciągać jedzenia z pojemników na odpady – opowiadała pani Lucyna.
Ostatecznie ochroniarz przeprosił za swoje zachowanie.
Teraz przeprasza sama sieć. I wyjaśnia, czemu zabrania grzebania w odpadkach.
„Produkty w pojemnikach bio mogą szkodzić zdrowiu ze względu na procesy organiczne w nich zachodzące i nie nadają się do spożycia. Są one przeznaczone tylko do odbioru przez wyspecjalizowane firmy, które na nasze zlecenie zajmują się ich przetwarzaniem np. na biogaz”.
Komentarze