Politycy organizują liczne spotkania w terenie, mobilizują swoje działania w internecie (nie zawsze udolnie) oraz zalewają miasto swoimi banerami, plakatami i ulotkami. Wszelkiego rodzaju reklamy kandydatów znajdują się prawie na każdej ulicy. Są duże bilbordy przy głównych liniach komunikacyjnych, są banery wiszące na ogrodzeniach i mniejsze plakaty przykrywające słupy ogłoszeniowe. To wszystko niekiedy z nagięciem prawa i z chaosem dla ładu przestrzennego. Z tego powodu to może i dobrze, że kampania wyborcza się skończyła, bo to oznacza, że rozpoczął się czas, kiedy te wszystkie materiały wyborcze muszą zniknąć z miejskiej przestrzeni.
To z naszej kieszeni
Trzeba mieć świadomość, że kampania wyborcza w znacznej mierze prowadzona jest ze środków publicznych, czyli z tak zwanej subwencji. Materiały wyborcze są opłacane, jakby nie patrzeć, z naszych pieniędzy. Oczywiście część środków wydawanych na kampanie wyborczą pochodzi z prywatnych kieszeni kandydatów, jednak za większość to my płacimy. Finansowanie partii politycznej z budżetu państwa jest gwarancją jasności i klarowności finansowania partii. Każda partia musi rozliczyć się ze swoich wydatków.
Polska banerowa
Liczba plakatów wyborczych w tej kampanii wyborczej była zatrważająca. Miasto Rzeszów oraz okoliczne miejscowości zalane były mniejszymi i większymi politycznymi afiszami. Jeden polityk obok drugiego, dziesiątki, setki a może i tysiące materiałów wyborczych. Jeden obok drugiego. Na mostach, kładkach, barierkach, bramach, ogrodzeniach. To wszystko po to żeby swoja osobą zainteresować odbiorcę, zwrócić na siebie uwagę, aby dane nazwisko kandydata utkwiło wyborcy w pamięci. Pytanie tylko jak często ten wyborca dokonuje swojego politycznego wyboru na podstawie ujrzanego plakatu. Wydaje się, że kandydaci powinni prześcigać się na postulaty programowe, pomysły i obietnice, a nie na liczbę banerów. Rzeczywistość jest jednak inna. Łatwiej jest przecież zawiesić partyjny szyld ze swoim nazwiskiem niż werbalnie przekonać wyborcę, że to akurat na niego warto oddać swój głos.
Gdzie można umieszczać baner?
Kwestie umieszczania oraz usuwania plakatów i haseł wyborczych określa Kodeks Wyborczy. Materiały wyborcze można rozmieszczać na budynkach, przystankach, ogrodzeniach i innych podobnych miejscach tylko za zgodą właściciela lub zarządcy danego obiektu. Taka zgoda musi być wyraźnie wyrażona i to właściciel wskazuje, gdzie taką reklamę wyborczą może zawiesić kandydat. Wszelkie materiały wyborcze nie mogą w żaden sposób zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo bezpieczeństwu mienia bądź bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Są miejsca, które muszą być całkowicie wolne od agitacji politycznej, to m.in. teren szkoły, teren urzędów administracji rządowej, teren jednostek wojskowych.
To czym powinny kierować się sztaby wyborcze przy rozmieszczeniu swoich materiałów to też zdrowy rozsądek i dbałość o ład przestrzenny i krajobrazowy. Nachalne nagromadzenie partyjnych szyldów szpeci niektóre miejsca. Jak wyżej zostało wspomniane i co wynika z prawa własności, to każdy obywatel ma prawo w obrębie własnej posesji rozmieszczać materiały wyborcze, jednak wieszanie wszelkich banerów w przestrzeni publicznej powinno być w pełnej zgodności z prawem i dobrym obyczajem. Ocena jak to wyglądało w tej kampanii wyborczej pozostawiam do indywidulanej oceny czytelników.
Teraz do sprzątania
Pełnomocnicy wyborczy mają teraz 30 dni na usunięcie wszelkich (z pewnymi wyjątkami) materiałów wyborczych znajdujących się w przestrzeni miejskiej. Kodeks wyborczy w art. 110 par. 6a przewiduje wyjątek - stanowi, że obowiązek ten nie dotyczy sytuacji, w której plakaty i hasła wyborcze oraz urządzenia ogłoszeniowe ustawione w celu prowadzenia agitacji wyborczej znajdują się na nieruchomościach, obiektach lub urządzeniach niebędących własnością Skarbu Państwa, państwowych osób prawnych, jednostek samorządu terytorialnego, ich związków lub stowarzyszeń, komunalnych osób prawnych oraz spółek, w których większość akcji lub udziałów ma Skarb Państwa, jednostki samorządu terytorialnego lub ich związki, oraz fundacji utworzonych przez organy władzy publicznej, a pozostawienie plakatów (haseł) nastąpi za zgodą właściciela.
Termin 30 dni liczy się od dnia wyborów, czyli do połowy listopada ulice Rzeszowa powinny być wolne od reklam polityków. Jeżeli przedstawiciele komitetów wyborczych nie zdąża usunąć plakatów i haseł wyborczych w terminie, to materiały wyborcze usuwa wójt (burmistrz, prezydent miast) obciążając kosztem tej czynności pełnomocników wyborczych, którzy byli zobowiązaniu dokonać tego w ustalonym terminie.
Pamiętać jednak trzeba, że na wiosnę czekają nas kolejne wybory – samorządowe i do parlamentu europejskiego. Rzeszów zapewne znów zaleje fala plakatów i banerów.
Komentarze