Import kadr. To jedno z rozwiązań, jakie trzeba wprowadzić w Polsce, żeby nie doprowadzić do jeszcze większej zapaści w ochronie zdrowia. Tym razem chodzi o brak lekarzy.
Na wsi gorzej niż w mieście
Nie jest to temat zupełnie nowy, bo od dawna wiadomo, że mamy problem z medykami, a to przekłada się na długie czekanie na wizytę lekarską. Obserwator Gospodarczy pod koniec 2022 roku policzył, że Polsce na 1000 osób przypada średnio 2,4 lekarza. Dla porównania w Czechach jest to 4 lekarzy.
Co gorsza, to jest średnia. Praktyka potwierdza, że w miastach ten wynik jest lepszy, ale na wsiach znacznie gorszy. Ubiegłoroczne dane GUS pokazują, że na 10 tys. mieszkańców wsi przypadają 3 placówki ochrony zdrowia; w miastach – 6,5.
Odstajemy od czołówki krajów UE
Prof. Jerzy Chudek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego wylicza, że ochrona zdrowia w Polsce zatrudnia obecnie 720 000 osób.
„W polskim w systemie ochrony zdrowia zatrudnionych jest ok. 6 proc. pracujących. Pod tym względem odstajemy nie tylko od czołówki krajów europejskich, w których zatrudnienie w sektorze zdrowia sięga ponad 15 proc., ale także od średniej dla 36 krajów OECD wynoszącej około 10 proc. (dane OECD z 2018 r.)” – analizuje portal Rynekzdrowia.pl.
Lekarze i pielęgniarki
Sytuację pogarsza fakt, że co czwarty lekarz jest w wieku emerytalnym. Naczelna Izba Lekarska informuje, że aktywni zawodowo lekarze w wieku emerytalnym stanowią poważne wsparcie systemu ochrony zdrowia. Udział procentowy tej grupy zwiększył się z 14,5 proc. mężczyzn i 21 proc. kobiet w 2012 r. do odpowiednio aż 22,7 proc. oraz 31,1 proc. w 2023 r.
Źle jest także z pielęgniarkami. Średnia wieku polskiej pielęgniarki i położnej to 53 lata. „W oparciu o liczbę wykonujących zawód pielęgniarek w wieku do 30 i od 31 do 40 lat wyraźnie widać spadek zainteresowania tym zawodem” – podaje portal.
Bez importu medyków nie damy rady
W tym wypadku nie ma innego wyjścia, jak płacić pielęgniarkom więcej. Tylko atrakcyjne warunki przyciągną do zawodu młodszych. Z lekarzami nie da się jednak problemu rozwiązać tylko w taki sposób. Tu – zdaniem ekspertów – potrzebne może być importowanie lekarzy.
– Sądzę, że trzeba pogodzić się z myślą – co jest niepopularnym w tej chwili tematem – że bez importu medyków w przyszłości, generalnie rzecz biorąc, lekarzy i pielęgniarek z innych krajów niestety sobie nie poradzimy – uważa prof. Adam Witkowski z Narodowego Instytutu Kardiologii.
Lekarze od Rydzyka
Dlatego teraz kształci się więcej lekarzy. Kolejne uczelnie otwierają kierunki lekarskie, choć nie mają takich tradycji i doświadczenia. Stąd pytania o jakość takiego kształcenia.
Tymczasem okazuje się, że lekarzy może kształcić założona przez o. Tadeusza Rydzyka Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
Resort edukacji i nauki wydał pozytywną decyzję w sprawie otwarcia kierunków lekarskich na kolejnych dwóch uczelniach. To właśnie szkoła w Toruniu i Politechnika Bydgoska.
Komentarze