O najmłodszym w kraju uzdrowisku (status uzdrowiska zyskało z końcem 2022 r.) wciąż niewielu wie, ale ci, którzy je poznali, wracają do tego magicznego miejsca. A i władzom gminy i dyrekcji zdrojowej spółki zależy na tym, by tych wracających było jak najwięcej. I – by tutejszemu uzdrowisku przywrócić przedwojenną sławę, kiedy w II Rzeczpospolitej konkurował o względy kuracjuszy z Krynicą i Truskawcem. Pomóc w tym miał pomysł organizacji spotkania studyjnego, by przedstawiciele „czwartej władzy” mogli zobaczyć, „dotknąć” i spróbować choćby części tego, co do zaoferowania ma Latoszyn Zdrój.
Powitanie delegowanych przez redakcje żurnalistów było słodko – gorzkie. Ze śniadaniowymi słodkościami musieli przełknąć nieco gorzkich słów, jakie zaserwował im Jan Golba, burmistrz Muszyny i prezes Związku Gmin Uzdrowiskowych RP. W spotkaniu uczestniczył online, ale w swoim wystąpieniu nie mógł uniknąć tematu braku dedykowanego finansowania dla gmin uzdrowiskowych, szczególnie tych podkarpackich. Zwrócił uwagę na to, że przez najbliższe lata uzdrowiska tzw. ściany wschodniej kraju nie mogą liczyć na dofinansowanie w ramach programu Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej, w dodatku podkarpackie uzdrowiska nie będą wspierane finansowo z budżetu samorządu województwa podkarpackiego, choć np. sejmiki samorządowe woj. małopolskiego, lubelskiego czy pomorskiego nie zapomniały o swoich zdrojach w planach budżetowych. Niepokój dr. Golby budzą też założenia reformy ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, które te mniej znane i popularne kurorty mogą skazać na niebyt.
Obawy prezesa ZGU RP nie bardzo zmąciły optymizm wójta gminy Dębica Stanisława Rokosza, który wierzy w moc leczniczych wód latoszyńskich i w magię tego miejsca.
W skali kraju możemy doliczyć się ledwie czterech miejsc, które dysponują taką jak nasza wodą siarczkową – kusił do wizyty w basenie zdrojowym. Przy czym ta w Latoszynie ma tę przewagę, że jest silniej zmineralizowana i – co bardzo ważne dla terapii – nie zawiera siarkowodoru.
Bogusław Wójcik, prezes latyszyńskiej spółki, skoncentrował się na planach ośrodka.
Chcemy pozyskać środki na rekonstrukcję istniejącego już odwiertu, który ma już zdiagnozowane walory, jeśli chodzi o wodę geotermalną i chcemy zbudować kolejny odwiert – wyjaśniał zgromadzonym dziennikarzom. – I mocno staramy się, by w Latoszynie powstał pensjonat.
Wstępne plany lokalizacji budynku na 120 miejsc dla kuracjuszy już są, pozostaje tylko znaleźć źródło finansowania obiektu. Bo dla wszystkich tu jasne jest, że bez bazy pobytowej i gastronomicznej dla kuracjuszy tutejszemu uzdrowisku będzie się trudno rozwijać. A i tak za cud można uznać, że budynek przychodni, basen, pijalnia wód mineralnych tężnia, sauna, amfiteatr, tężnia z wodą mineralną i wciąż rozrastający się park zdrojowych – powstały w ledwie cztery lata. A w planach jeszcze: aquapark z basenem pełnym mineralnej wody geotermalnej.
Choć już teraz w przychodni pełno lokalnych i regionalnych kuracjuszy, że przyznaną przez NFZ roczną pulę dofinansowania terapii wyczerpują w pół roku. W basenie zdrojowym można spotkać nie tylko mieszkańców Dębicy i okolic, ale także tych z Tarnowa, Rzeszowa, Mielca, nawet krakowianie bywają często, bo z królewskiego miasta do Latoszyna autostradą to ledwie godzina drogi. A zdrowie jest bezcenne. W pijalni woda może nie jest wyborna w smaku, za to pomaga przezwyciężyć kłopoty gastryczne. W ulowych domkach pszczoły brzęczą hipnotycznie, słodycz miodu roznosi się w powietrzu, bardziej lub mniej znerwicowani mogą tu doznać ulgi. Pod warunkiem, że do ulodomku wejdzie się bez urządzeń elektronicznych, bo pszczoły dość alergicznie reagują na pole elektromagnetyczne. Ponoć Zachód Europy oszalał na punkcie apiterapii. Tężnia pozwala odetchnąć (dosłownie i w przenośni) zmęczonym smogiem płucom, szumiąca w niej woda też ze źródeł mineralnych, a jod w niej zawarty daje w trzy dni taki efekt terapeutyczny, jak miesiąc nad Bałtykiem. Dla tych, których „nosi” – ścieżki spacerowe, przemierzyć krasowy wąwóz musi każdy, kto to miejsce odwiedzi, bo ponoć rzadkiej urody jest. Jak im będzie mało, to resztę energii będą mogli z siebie wyrzucić na urządzeniach plenerowej siłowni. A wciąż rozbudowany park uzdrowiskowy wprost zachwyca. Cierpiącym na „choroby wszelakie” (jak w przedwojennej reklamie latoszyńskiego zdroju) poleca się gabinety rehabilitacyjne, pomagające głównie pokonać choroby reumatyczne, stawów, dermatologiczne i wiele innych.
Niebawem będziemy świętować piątą rocznicę naszej przychodni, a z każdym rokiem jest coraz lepiej – cieszy się Magdalena Nowak, kierowniczka placówki. – Koncentrujemy się przede wszystkim na diagnostyce pacjentów, a tych mamy coraz więcej. Nawet ci komercyjni muszą czekać na termin około tygodnia. W zasadzie zaledwie około tygodnia – uświadomiła zgromadzonych żurnalistów.
Rosnąca popularność najmłodszego w kraju uzdrowiska raduje wójta Stanisława Rokosza. Wyliczył zaproszonym dziennikarzom, że w ciągu czterech istnienia zdroju wykonano tu ponad 300 tys. różnych zabiegów terapeutycznych, basem nieustająco oblegany, a spacerujących po parku zdrojowym już nie sposób precyzyjnie policzyć. Tym bardziej, że amfiteatr ściąga widzów i słuchaczy na koncerty i seanse filmowe, festyny dla dzieci i okazjonalne bazarki lokalnych, a ekologicznych producentów żywności. Jeśli uda się „dopiąć” umowę z przedsiębiorstwem Lasy Państwowe, to niebawem powierzchnia uzdrowiska powiększ się o 2 hektary. A rozmowy są już na ostatniej prostej. Wtedy będzie można realizować kolejne projekty rozwojowe, a tych władze gminy i uzdrowiska mają po horyzont.
Komentarze