Pieniądze oddają przełożonej
Zakonnice nie mają własności. Często pracują jako katechetki w szkołach, gdzie ich zarobki wynoszą nieco ponad 3 tys. zł. Jednak i tak ich możliwości oszczędzania są mocno ograniczone. Dlaczego?
Światło na tę sprawę rzuca książka Marty Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu”. Jak napisała autorka: siostrom zakonnym nie wolno posiadać żadnych dóbr, własnych pieniędzy i innych ubrań niż habit. O wszystko trzeba poprosić – o bieliznę, wyjście na spacer, zgodę na przeczytanie książki.
Pensjami zakonnic zarządza przełożona klasztoru. Zakonnice mają zapewnione podstawowe utrzymanie, a w przypadku dodatkowych potrzeb muszą zgłosić je przełożonej, która decyduje o ich realizacji. W praktyce wygląda to różnie.
Księża mają lepiej
Księża – podobnie jak zakonnice – pracują w szkole, ale mogą sobie jeszcze „dorobić” na wiele innych sposobów. M.in. jako kapelani w policji czy więzieniu. To szansa na ponad 2 tys. miesięcznie. Praca w szpitalu to kolejny zastrzyk gotówki – około 1000 zł. Do tego dochodzą śluby, pogrzeby i chrzty. Jak podaje „Fakt”, po kolędzie do kieszeni duchownych wędruje ok. 20 proc. od zebranej kwoty.
Jedni biedują, inni świętują
Minimalna emerytura w Polsce to na rękę mniej niż 1,5 tys., a średnia wysokość świadczenia wynosi ok. 2700 zł brutto. Podobnie jest w przypadku księży, który przez lata odprowadzał składki od minimalnej pensji – duchowny powinien spodziewać się kwoty lekko przekraczającej 1000 zł.
Jeśli ksiądz przez lata był zatrudniony na uczelniach wyższych czy w innych szkołach – co jest częste wśród duchowieństwa – wysokość jego emerytury może wzrosnąć do około 2500 zł miesięcznie. Biskupi natomiast mogą liczyć nawet na 10 tys.
Komentarze