Rozmowa z Markiem Chludzińskim z Przemyśla, który uczestniczył w marszu 4 czerwca, w Warszawie. Pytamy go o wrażenia po marszu i jaka będzie przyszłość Polski.
Byłeś na marszu 4 czerwca. Według niektórych szacunków było na nim prawie 500 tysięcy osób. Czy w Polakach coś się zmienia? Jakie hasła niósł za sobą ten marsz?
Jestem niewątpliwie pewny, że liczba uczestników marszu osiągnęła pół miliona. Mówiąc o liczbach, trzeba koniecznie wspomnieć również o mniejszych manifestacjach, które odbywały się w tym samym czasie z tym samym celem. Oprócz wielkiego Marszu w Warszawie, ludzie manifestowali w Szczecinie, Częstochowie, Krakowie, w moim Przemyślu również ludzie się zebrali, tak jak i w wielu innych miastach. W narodzie nastroje zmieniają się już od dłuższego czasu, co widać chociażby po sondażach czy angażujących się osobach, że Polacy mają dość drożyzny, kłamstw, złodziejstwa, braku bezpieczeństwa czy systematycznego polaryzowania społeczeństwa i chcą zmiany. Takim punktem kulminacyjnym była również ustawa #LexTusk, która nie dość, że jest skrajnie niezgodna z prawem, to jej głównym celem jest bezpodstawne odsunięcie liderów opozycji od kandydowania. Niewątpliwie głównymi hasłami tego Marszu było to, że chcemy znowu Polski praworządnej, w pełni demokratycznej, z silną europejską pozycją, z wolnymi mediami i sądami.
PiS zarzuca, że był to "marsz nienawiści". Wbrew wszystkiemu na marszu pojawiły się m.in słynne osiem gwiazdek. Czy twoim zdaniem tego typu transparenty są uzasadnione, a może ludzie są tak wkurzeni, że potrzebują to wykrzyczeć?
Na Marszu w Warszawie byli ludzie z różnych środowisk i ugrupowań, którzy zjechali z całego kraju. Każdy dawał wyraz sprzeciwu dla obecnej władzy w rożny sposób, więc nie dziwi mnie, że byli i również tak bardzo oburzeni ludzie, którzy manifestowali używając ośmiu gwiazdek. Niemniej to była tylko bardzo mała część transparentów, zdecydowana większość to były hasła sprzeciwu bez żadnych wulgaryzmów. Mówiąc o „marszu nienawiści” to sugeruje przedstawicielom PiS zweryfikować co dzieje się na innych marszach, które są organizowane przez skrajną prawicę i wspierane przez poszczególnych działaczy PiS. To tam podpalane są wozy telewizyjne, demolowany jest sklep, podpalane są mieszkanie i to są właśnie marsze nienawiści. Atmosfera podczas Marszu 4go czerwca była bardzo świetna.
Po tym marszu jest dużo znaków zapytania, jak myślisz: czy wspólna lista po tym marszu jest realna?
Ja od samego początku byłem (i wciąż jestem) wielkim zwolennikiem wspólnej listy. Nie odpowiadało to w pełni innym ugrupowaniom, więc już nie mi to komentować. Jeśli miałaby być wspólna lista, to wydaje mi się, że jest na to właśnie ostatni dzwonek. Z drugiej strony już pojawił się sondaż, w którym przebiliśmy „magiczne” 30% oraz wyprzedziliśmy PiS, więc nawet jak będą różne listy, to najważniejsze, aby opozycyjne ugrupowania siebie nie atakowały.
Cześć osób niepokoi wynik Konfederacji. Nie wydaje ci się, że Konfederacja była przez lata lekceważona a teraz wyrasta na jedną z głównych sił politycznych w Polsce?
Z pierwszego punktu widzenia ten wynik jak najbardziej martwi, ponieważ w obecnym układzie sił, konfederacja to jedyny potencjalny koalicjant dla PiSu, który pozwoliłby Kaczyńskiemu utrzymać się u władzy. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Konfederacja istnieje przede wszystkim w świecie wirtualnym, tam owszem ma szerokie zasięgi, ale w rzeczywistości tylko garstka przychodzi na ich spotkania. Dodatkowo przypominam, że Konfederacja z panem Mentzenem na czele jawnie mówi, że nie chce Polski w Unii Europejskiej, co dla mnie jest bezpośrednim działaniem na szkodę Polski, czy też nie liczy się w ogóle z kobietami i ich decyzjami. Głęboko wierze, że po najgorętszym okresie kampanii, ich wynik wróci to balansowania na granicy progu wyborczego.
Komentarze