Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

"Będę prezydentem wszystkich Rzeszowian"

"Będę prezydentem wszystkich Rzeszowian"
Fijol Konrad-ink
Rozmowa z Konradem Fijołkiem, prezydentem Rzeszowa

No i jak się czujesz chłopaku z Nowego Miasta w roli prezydenta? I jak się czujesz w roli tego, o którym mówi cała Polska, że to od niego zaczną się w Polsce zmiany?
- Chyba to wszystko do mnie jeszcze nie dociera. Cały czas coś się dzieje, ciągle mam pełne ręce roboty, a przecież dopiero dzisiaj, po zaprzysiężeniu zacznie się praca.

Już po zaprzysiężeniu, więc panie prezydencie jakie będą pana pierwsze decyzje?
- To będzie zapewne pracowity tydzień, na początek muszę się przyjrzeć sprawom, które są najważniejsze. Potem będę chciał powołać zastępców, miejskiego architekta, rzecznika osób niepełnosprawnych, ustalić m.in. plan zagospodarowania przestrzennego. Pracy zapewne nie zabraknie.

Rozmawiał pan z byłym prezydentem Tadeuszem Ferencem?
- Tak, rozmawialiśmy telefonicznie zaraz po ogłoszeniu wyników. Pogratulował mi wygranej, zaprosiłem go na kawę. Był też na zaprzysiężeniu, podziękował mi. Uścisnęliśmy sobie ręce. Bardzo się z tego cieszę.

Panie prezydencie wielu komentatorów sceny politycznej obawia się, że nie będzie panu łatwo np. pozyskiwać pieniądze dla miasta z funduszy krajowych, bo o tym, kto je dostaje decyduje m.in. wojewoda. A wojewoda Ewa Leniart była pana rywalką w walce o prezydenturę i przegrała. Jak pan sobie wyobraża współpracę z wojewodą Ewą Leniart, czy to jest możliwe?
- Szczerze mówiąc wierzę we współpracę z panią wojewodą Ewą Leniart. Obiecywaliśmy sobie wsparcie i wiem, że może być współpraca. Dobra współpraca. Rząd za pośrednictwem wojewody Ewy Leniart obiecał mieszkańcom pieniądze, m.in. na Podkarpackie Centrum Lekkiej Atletyki i na obwodnicę miasta. Wierzę, że słowo zostanie dotrzymane, a pani wojewoda okaże się człowiekiem honoru.

Kolejny kontrkandydat Marcin Warchoł zapowiedział, że będzie panu patrzył na ręce. On też, jako wiceminister sprawiedliwości może, ale nie musi pomagać miastu.
- I bardzo dobrze, niech patrzy.

Zaraz po zaprzysiężeniu wyszedł pan do mieszkańców i... przeleciał pan biegiem przez kurtynkę wodną, ustawioną na Rynku. To taki trochę symboliczny chrzest prezydencki?
- Można to tak nazwać. A na poważnie, trochę ochłody było mi w tamtym momencie potrzebne.

Rozmawiała Małgorzata Froń

 

 

Podziel się
Oceń

Komentarze