Wczorajsza konferencja prasowa (oświadczenie wysłane wczoraj wieczorem, dotyczyło konferencji prasowej marszałka Ortyla z poniedziałku) marszałka Władysława Ortyla i przewodniczącego rady nadzorczej Rymanów Zdrój S. A. oznacza, iż władze województwa uznały za beznadziejne dalsze próby zamiatania sprawy pod dywan.
Wmawiania radnym i mieszkańcom Podkarpacia, że w Uzdrowisku Rymanów Zdrój nie dzieje się nic złego. Teraz Ortyl (PiS) chce już ratować tylko siebie i przewodniczącego W. Szarego. Dlatego wystąpili razem próbując wszystkim wmówić: no może są jakieś nieprawidłowości, ale my jesteśmy niewinni.
Oczywiście, taka propaganda nie może być spójna, jeśli odsączyć manipulacje i propagandowe triki. Ortyl z Szarym mówią, że były audyty z których wynikało, że wszystko jest w porządku, ale jednak, z jakiegoś powodu prezes oddała się do dyspozycji. Mimo wcześniejszych informacji, że prezes podała się po prostu do dymisji, Ortyl z Szarym musieli wczoraj przyznać, iż ona wciąż jest w spółce, odejść ma dopiero z końcem miesiąca. Wcześniejsza wersja: weszło CBA i prezes podała się do dymisji, okazała się nieprawdziwa. Ale po co właściwie prezes została w spółce do końca miesiąca? Żeby mieć czas wyczyścić papiery? Co na to CBA?
Podstawowy problem polega na tym, że zarząd województwa jako właściciel i rada nadzorcza, nie mieli pojęcia, co dzieje się w spółce. Dziś Ortyl próbuje odwracać od tego uwagę sugestiami, jakoby opinia publiczna bardzo interesowała się kwestiami obyczajowymi. Metodą "łapaj złodzieja" opowiada nam stary dowcip: "Jak długo jeszcze tolerowane będzie funkcjonowanie lupanaru przy ul. Prostej 3 mieszkania 5, drugie piętro, pukać trzy razy, po godzinie 20". "W przestrzeni publicznej krąży bardzo dużo nieprawdziwych informacji dotyczących relacji osobistych , czy półosobistych dotyczących zarządu uzdrowiska, których nie będzie komentował" - mówił wczoraj Ortyl (PiS). Ewidentnie, przewrotnie właśnie po to, żeby zainteresować obyczajówką, o czym chętnie będą pisać media. Na to właśnie nie możemy pozwolić. Tu nie chodzi o to, z kim kto żył zwłaszcza, że wbrew twierdzeniom Ortyla, nie jest tak, że takie opowieści "krążą w przestrzeni publicznej". To Ortyl bardzo chce, żeby krążyły i dzięki temu nikt nie pytał o zaniechania tych, których obowiązkiem było nie dopuścić do powstania nieprawidłowości w spółce. Podstawowa kwestia to wyjaśnienie, jak to się stało, że zarząd województwa i rada nadzorcza nie zapobiegli takiemu prowadzeniu spółki, które musiało zakończyć się wkroczeniem CBA? Wygląda na to, że uczynili ze spółki magazyn na nieudacznych lub nieuczciwych działaczy partyjnych ? Tym się należy przede wszystkim zająć i powinno to doprowadzić do natychmiastowego odwołania rady nadzorczej, a potem zarządu województwa, ku czemu już wcześniej było tysiąc dobrych powodów i musi to wreszcie nastąpić dla dobra PiS i Podkarpacia.
Komentarze