Tak nietypowej sprawy już dawno nie wyjaśniali rzeszowscy policjami. 30-latek włamał się do jednego z mieszkań i nie tylko okradł wściela, ale skorzystał z jego „gościnności” - wziął prysznic i zrobił sobie kanapki. Mężczyzna został spłoszony i uciekając pozostawił swoje rzeczy, w tym dowód osobisty. Po chwili wrócił na mieszkania i zażądał od pokrzywdzonego zwrotu pozostawionych przedmiotów. Mężczyzna został zatrzymany. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Do włamania doszło w ubiegły czwartek. Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że wyszedł on ze swojego mieszkania, które mieści się na parterze domu wielorodzinnego. Wychodząc pozostawił uchylone okno, które wyposażone było w moskitierę. Kiedy wrócił, zastał ogólny nieporządek, a z mieszkania zniknęły dwa telefony komórkowe, para butów oraz czapka z daszkiem. Ku jego zaskoczeniu znalazł rzeczy, które do niego nie należały - buty, telefon komórkowy, dwa aplikatory insulinowe oraz dowód osobisty wystawiony na nazwisko 30-letniego mężczyzny. Jak relacjonował pokrzywdzony, włamywacz w trakcie pobytu w jego domu skorzystał z prysznica i zrobił sobie kanapki z pasztetem i ogórkiem.
Z przekazanych informacji wynikało, że włamywacz najprawdopodobniej został przez niego spłoszony, kiedy wrócił do mieszkania. Jeszcze większe było zdziwienie zawiadamiającego, gdy po chwili ktoś zapukał do drzwi jego mieszkania. Po ich otworzeniu okazało się, że był to włamywacz. Mężczyzna miał na sobie jego skradzione buty i czapkę. Zażądał od pokrzywdzonego zwrotu swoich rzeczy. Kiedy usłyszał, że o zdarzeniu została zawiadomiona policja, uciekł w nieznanym kierunku.
Zawiadomieni o zdarzeniu policjanci z komisariatu na Baranówce rozpoczęli poszukiwania podejrzewanego mężczyzny. Okazało się, że 30-latek nie ma stałego miejsca zamieszkania. Na podstawie przeprowadzonych ustaleń policjanci wytypowali powiązane z nim adresy. Kiedy sprawdzali jeden z nich, do mieszkania wszedł poszukiwany 30-latek. Mężczyzna został zatrzymany. Policjanci znaleźli przy nim wszystkie skradzione przedmioty.
Podczas przesłuchania podejrzany tłumaczył się na wiele sposobów. Raz, że w tym domu mieszkała kiedyś jego babcia, później, że pokrzywdzony jest jego przyjacielem i wpuścił go do mieszkania, a innym razem, że włamał się gdyż spadł mu cukier i musiał coś zjeść.
Na podstawie zebranego materiału dowodowego policjanci przedstawili mu zarzut kradzieży z włamaniem. Akta sprawy przesłali do Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. Prokurator po zapoznaniu się z nimi wystąpił z wnioskiem do sądu o tymczasowe aresztowanie 30-latka. W sobotę Sąd Rejonowy w Rzeszowie zdecydował, że mężczyzna kolejne 3 miesiące spędzi w areszcie tymczasowym.
Informacja i foto: KMP Rzeszów
Złodziej fajtłapa kradnąc zgubił swój portfel. Wrócił po niego na "miejsce zbrodni"
- 19.08.2022 07:54
Komentarze