Rozmawiamy z Łukaszem Rydzikiem, jednym z liderów Lewicy na Podkarpaciu, współpracownikiem Roberta Biedronia. Dziś porozmawiamy o legalizacji związków partnerskich, roli Kościoła w obecnym świecie i inicjatywach, jakie podejmuje nasz rozmówca na Podkarpaciu. Zapraszamy do lektury.
Czy postulaty Lewicy np. legalizacja aborcji, związki partnerskie nie są zbyt odważnymi postulatami? Europa zachodnia ma to "już za sobą", a w Polsce to temat tabu, czy pomimo tego Lewica dalej chce o to walczyć? Jeśli tak, to jak chce przekonać do tego typu rozwiązań wyborców konserwatywnych?
Powiedział Pan tu bardzo ważne słowa. Cała Europa Zachodnia ma to już za sobą. Jesteśmy niby jedną wielką europejską rodziną o wspólnych wartościach, przepływie kapitału i ludzi, a w kwestiach praw człowieka czy społecznych mamy znaczące opóźnienia w stosunku do państw zachodnich. Dlaczego kobieta w Czechach, Niemczech czy innym kraju może w trudnej sytuacji dokonać aborcji, a jej koleżanka z Polski nie może, lub musi wyjechać do którychś z tych krajów żeby to zrobić? Dodatkowo może jej nawet grozić kara pozbawienia wolności.
Obecne zaostrzone prawo aborcyjne jest absurdalne i przekłada się na niechęć Polek do zachodzenia w ciążę. Lewica stoi zawsze po stronie kobiet i ich praw stąd nasze usilne działania, aby zrównać prawa w tym aspekcie w całej Europie.
Nie jestem pewny czy w jakikolwiek sposób można przekonać konserwatywnych wyborców. Chodzi raczej o to, aby młode pokolenie zrozumiało, że ich głos ma znaczenie i żeby w wyborach to pokazali głosując na Lewicę. Bo tylko Lewica jasno opowiada się za prawami kobiet, bez zbędnych dyskusji, kolejnych rozważań czy debat. Prawa Kobiet powinny być w Polsce zagwarantowane tak jak to ma miejsce w innych krajach Europejskich. Badania pokazują, że wśród młodych Polaków poparcie aborcji czy związków partnerskich wynosi nawet 80 procent. Jako społeczeństwo ewoluujemy więc niedługo te kwestie nie będą odważnymi postulatami, tylko zostaną zaakceptowane i przegłosowane.
Opozycja w Polsce mówi "społeczeństwo się laicyzuje", co powinno iść w parze z mniejszym poparciem dla partii prawicowych (PiS i Konfederacja), czy wybory nie weryfikują sondaży? Niby coraz mniej osób chodzi do kościoła, ale prawica w Polsce cieszy się prawie 45-procentowym poparciem.
Niestety obecnie władza i kościół są ze sobą mocno powiązane na różnych poziomach. Zarówno centralnie, jak i lokalnie. Widać to m.in. po zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Społeczeństwo się laicyzuje, bo dostrzega wielkie zakłamanie kleru oraz niechęć do rozliczenia własnych grzechów kościoła. Dodatkowo powiązania finansowe powodują wzajemne poparcie partii prawicowych przez kościół.
Niestety ludzie często nie potrafią rozróżnić postulatów partii prawicowych od lewicowych. W dodatku obecnie prawica wykorzystała postulaty lewicowe, aby przekonać do siebie wyborców. Co im się w dużej mierze udało.
Tak jak wspominałem nasze społeczeństwo mocno ewoluuje. Młode pokolenie jest bardziej otwarte, tolerancyjne i świeckie. Coraz mniej dzieci uczęszcza na religię i nie jest indoktrynowane przez kościelnych katechetów. Miejmy nadzieję, że spowoduje to że w perspektywie poparcie prawicowych i skrajnie prawicowych partii będzie malało.
Opozycja w Polsce mówi o oddzieleniu państwa od kościoła, ale to właśnie ta opozycja przez 30 lat III RP, miała nieformalny sojusz z Kościołem. Wśród osób, które miały ten sojusz, są też obecni politycy Lewicy. Skąd więc pewność, że teraz jak opozycja wygra wybory, dokona się "rozdział kościoła od państwa" i nie będą to sztuczne zapewnienia, na potrzeby kampanii wyborczej?
Lewica, w przeciwieństwie do innych partii opozycyjnych, od lat jasno opowiada się za rozdziałem kościoła od państwa. Mówimy jednak również głośno, że każdy ma prawo wierzyć w co chce i nie może to być przedmiotem ingerencji osób zewnętrznych. Nie możemy jednak pozwolić na to, aby kościół wywierał polityczne naciski i dyktował politykom jak ma wyglądać stanowione prawo. Jest to zaprzeczenie świeckości państwa i rozdziału kościoła od państw czego od lat się domagamy.
Był to jeden z postulatów kampanii 2019 r. Nie przypominam sobie, aby ta kwestia znalazła się wtedy w programach innych partii politycznych. Tak naprawdę inne partie dopiero niedawno zaczęły o tym mówić, nie przedstawiając zresztą żadnych konkretnych rozwiązań. Nie można więc zakładać, że poza Lewicą którakolwiek z partii rzeczywiście zagłosowałaby za realnym ograniczeniem władzy kościelnej.
Przez lata układy na linii kościół – władza są mocno zacieśniły. Kościół korzysta obecnie z wielu przywilejów, takich jak Fundusz Kościelny, zwolnienie z podatków, finansowanie religii, utrzymywanie kapelanów z funduszów państwowych, emerytury itp. Są to miliardy złotych, które mogłyby być rozdysponowane w inny sposób.
Lewica jest obecnie jedyną formacją, która nie zawaha się zagłosować za ograniczeniem władzy kościelnej w Polsce. Dla przypomnienia w 2019 r. w trakcie zaprzysiężenia posłanek i posłów Lewica była jedynym Klubem w którym nikt nie dodał sformułowania „Tak mi dopomóż Bóg”. W KO aż 88 posłów i prawie cały PSL dodał te słowa. Warto zastanowić się czy takie osoby mogą być gwarantem świeckości państwa czy tylko wykorzystują to jako element kampanii wyborczej..
Kolejny problem to pedofila w polskim kościele. Wydaje się, że komisja do badania przypadków pedofilii powołana przez polski parlament to fikcja. Być może nie powala skala zjawiska, ale to, że aktów tych dopuszczają się księża. Osoby, które mają w teorii wysokie zaufanie społeczne. Jednocześnie wiele osób boli sytuacja, że w polskim kościele są osoby, jak ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, a jednocześnie są też takie osoby jak kardynał Dziwisz. Jak odnaleźć się w takiej sytuacji?
Znowu wracamy do powiązań na linii kościół – władza. Zamiatanie pod dywan pedofilii jest tego najlepszym przykładem. Komisja ds. badania przypadków pedofilii powstała wyłącznie po to, aby pokazać, że państwo działa w tym temacie. Kiedy jednak spojrzymy na same prace komisji i efekty jej działań to zobaczymy, że jest to twór, który nie ma zamiaru prawdziwego rozliczenia pedofilii. Prokuratura, która powinna działać i ścigać tego typu przestępstwa nie podejmuje działań, a kościół nie wydaje akt spraw czynów pedofilskich, które wydarzały się w przeszłości. Jest to dla mnie absurd i hańba, że gwałty na dzieciach są nierozliczone, a sprawcy – księża - są na wolności mogąc dokonywać kolejnych przestępstw! Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, a wszystkie przypadki pedofilii powinny zostać jak najszybciej rozliczone.
„Mieszkanie prawem, a nie towarem”, mówiła Lewica. Czy hasła Lewicy nie są zbyt „kradzione” przez pozostałą część opozycji? Najpierw słowa te niejako powtórzył Donald Tusk, a teraz Szymon Hołownia. Czy nie jest to „kradzież”, bo komuś brak pomysłów?
Niestety partie opozycyjne od lat podbierają pomysły Lewicy. Tak było choćby z postulatem ograniczenia spalania węgla. Gdy mówiliśmy o tym pierwszy raz posypały się na nas liczne głosy krytyki ze strony innych partii. Po jakimś czasie partie zrozumiały, że ograniczenie wydobycia i spalania paliw kopalnych jest niezbędne aby ograniczyć ocieplanie klimatu, więc także dołączyły to do swojego programu. Podobnie jest z postulatem podwyżek dla pracowników budżetówki, świeckiego państwa, aborcji, legalizacji marihuany czy właśnie ostatnie podebranie hasła „Mieszkanie prawem, a nie towarem”.
Niestety jako Lewica nie możemy nic zrobić, aby inne partie nie zabierały nam tego typu pomysłów. Cieszymy się jednak, że jesteśmy prekursorem rozwiązań i że inne partie korzystają z naszych progresywnych pomysłów. Pokazuje to jednak także słabość innych sił politycznych, których pomysły się wyczerpują więc sięgają do pomysłów, aby zachęcić lewicowy elektorat społeczny do siebie.
Czy pomysł wspólnych list opozycji to dobry pomysł? Niektórzy kręcą głową mówiąc "ale to już było i nie wyszło". Dlaczego Tusk dąży Pana zdaniem do jednej listy, jakie jest Pana zdanie na ten temat. Czy jednocześnie próba zmiany ordynacji wyborczej przez PiS, może nie spowodować, że opozycja będzie skazana na wspólną listę (premia dla dużych partii).
Najważniejszą obecnie kwestią jest działanie, które pozwoli zakończyć władzę PiS w Polsce. Ciężko w tym momencie powiedzieć jaki będzie najlepszy model startu więc trzeba brać wszystkie opcje pod uwagę. Lewica jest przygotowana na samodzielny start, ale jeżeli okaże się, że któraś z opcji wspólnego startu da szansą wspólnego zwycięstwa na pewno zostanie on wdrożony. Musi to być jednak start na zasadzie partnerstwa i współpracy, a nie podporządkowania mniejszych partii silniejszej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co wydarzy się w następnych miesiącach i jakie zmiany będzie chciał wdrożyć PiS. Już niejednokrotnie w ostatniej chwili byliśmy zaskakiwani różnego rodzaju ustawami. Tu może być podobnie. Jeżeli ordynacja wyborcza zostanie zmieniona, strategia partii opozycyjnych na pewno zostanie dopasowana do tych zmian.
Dlaczego zajął się Pan marihuaną? W ostatnim czasie organizował Pan protesty w Krośnie i Podkarpacki Marsz Wyzwolenia konopi w Rzeszowie. Skąd taki pomysł?
Tak, od wielu lat działam w temacie legalizacji marihuany. Uważam, że obecne prawo zdecydowanie zbyt mocno karze osoby za posiadanie śladowych ilości marihuany, a każdego roku ok 30.000 osób jest zatrzymywanych z suszem. Powoduje to ogromne koszty dla administracji państwowej, policji, sądów, prokuratur i więzień, które wyceniane są na setki milionów złotych. Osoby te muszą być sądzone i grozi im do 3 lat pozbawienia wolności, co często przekłada się na łamanie życiorysów młodych ludzi i skazuje na porzucenie marzeń o dobrej pracy czy studiach. Sytuacja jest jeszcze gorsza dla osób które uprawiają choćby jeden krzak konopi na własny użytek medyczny. Tutaj prawo jest jeszcze surowsze, a zatrzymanemu grozi 3-15 lat więzienia. Co ciekawe jest to więcej niż kara za gwałt, zabójstwo kogoś na drodze pod wpływem alkoholu, kierowanie grupą przestępczą czy porwanie dla okupu. Jeśli porównamy obie sytuacje to okaże się że kara za uprawę marihuany jest totalnie nieadekwatna do innych przestępstw.
Właśnie dlatego w Krośnie zdecydowałem się na organizację protestów w obronie Pana Ryszarda, 70-latka z Jasła, pacjenta marihuany medycznej, który uprawiał konopie na własne potrzeby medyczne. Po nagłośnieniu sprawy sąd dopuścił biegłych konopnych i warunkowo umorzył postępowanie. Podkarpacki Marsz Wyzwolenia Konopi, który odbył się niedawno w Rzeszowie był pierwszym w historii Podkarpacia Marszem, w trakcie którego zwróciliśmy uwagę na absurd obecnego prawa oraz przedstawiliśmy historię wielu pacjentów medycznych, którym konopie uratowały życie. Takie historie trzeba nagłaśniać i pokazywać dobroczynny wpływ konopi na zdrowie.
Jakie inicjatywy podejmuje Pan lokalnie np. wspólnie z Robertem Biedroniem. Czy mógłby Pan coś na ten temat opowiedzieć?
Moja działalność polityczna jest bardzo skupiona wokół problemów ludzi z Podkarpacia. W ciągu ostatnich lat interweniowałem z Robertem Biedroniem lub innymi posłami w wielu kwestiach: likwidacji oddziałów w szpitalach, remontów dróg, likwidacji pogotowia ratunkowego, zatrzymania budowy kamieniołomu, wparcia zwalnianych fizjoterapeutów, czy dostępności paliwa po wybuchu wojny w Ukrainie. Z ciekawszych inicjatyw, które zrobiłem na pewno warto wymienić Letnią Szkołę Młodych w Krośnie, w trakcie której młodzież miała okazję dowiedzieć się ciekawych rzeczy na temat psychologii, poczucia własnej wartości, akceptacji, czy wysłuchania wykładu sędziego Żurka. W tym roku na zaproszenia Roberta Biedronia zorganizowałem konkurs dla uczniów szkół średnich w którym młodzież mogła wyjechać do Brukseli i zapoznać się z działalnością Europarlamentu. Ważnymi inicjatywami były również organizacja protestów kobiet, przyjazdu polityczek Lewicy czy zorganizowanie Podkarpackiego Marszu Wyzwolenia Konopi. W najbliższym czasie realizowana będzie także letnia trasa posłanek i posłów Lewicy.
Komentarze