O czym są Twoje książki?
O życiu. O tym, że można być szczęśliwym, nosząc ogromny smutek w sercu. I o tym, że cokolwiek się stanie, to zawsze wyjdzie słońce. Czasem po prostu potrzebuje na to więcej czasu.
Czy pamiętasz, kiedy i w jakich okolicznościach podjęłaś decyzję o napisaniu książki?
Potrzeba pisania była we mnie gdzieś tam w środku od zawsze.
Gdy miałam osiem albo dziewięć lat 6 grudnia znalazłam pod poduszką notes. Gdy go kartkowałam, mama powiedziała mi, że Święty Mikołaj chciałby, abym zaczęła prowadzić pamiętnik i każdego dnia w chociaż kilku zdaniach opisała to, co się wydarzyło. Moja babcia dodała, że jeśli będę to robić regularnie, to kto wie… może pewnego dnia sięgnę po wszystkie dzienniki i powstanie z nich książka. Wtedy sobie wymarzyłam, że faktycznie to zrobię. Usiądę i napiszę książkę.
Najzabawniejsze w tej historii jest to, że gdy jakiś czas temu opowiedziałam ją podczas rodzinnego spotkania, okazało się, że ani mama, ani babcia nie pamiętają tego momentu. Wprost przeciwnie, były bardzo zaskoczone, a ja całe moje życie żyłam z tymi słowami.
Przez wiele lat prowadziłam pamiętniki. Pisaniem na poważnie zajęłam się w 2018 roku. Mój narzeczony jeździł wtedy w długie trasy, a ja w ten sposób radziłam sobie z tęsknotą. I tak powstała moja pierwsza książka New Adult, czytało ją kilka osób i do dzisiaj leżakuje w szufladzie. To właśnie pisząc „Nad ranem” wymarzyłam sobie, że zajmę się tym na poważnie. Kilka miesięcy po postawieniu w niej ostatniej kropki, wpadł mi do głowy zalążek pomysłu na „A Ty będziesz dumna” i właśnie tą powieścią zadebiutowałam, chociaż nie była pierwszą, którą napisałam.
Debiutowałaś w zeszłym roku powieścią „A Ty będziesz dumna”. Opowiedz nam o tym momencie – debiutu?
Dla mnie wydanie pierwszej powieści to takie spełnienie najskrytszych marzeń. A emocje związane z premierą były mieszanką wybuchową. Pamiętam, że dużo osób pytało mnie właśnie o to jak się czuję, a ja nie byłam w stanie nazwać uczuć, które były we mnie. Bo czułam wszystko. Radość, szczęście, wzruszenie. Przerażenie, skrępowanie. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Wstałam rano (po średnio przespanej nocy) i pierwsze co zrobiłam, to włączyłam sobie playlistę, którą stworzyłam dla pierwszego tomu. Tego dnia otrzymałam mnóstwo gratulacji i czułam dumę najbliższych osób. Do dzisiaj jeszcze nie do końca dociera do mnie to, że to wszystko dzieje się naprawdę. Że wchodzę do Empiku i na półce widzę swoją powieść, że spotykam na spacerze z psem sąsiadkę, która pyta mnie o datę premiery kolejnej książki. Że inni mówią o mnie, że jestem autorką. Pisarką.
Co cię zaskoczyło w byciu pisarką?
Chyba to, że po przeczytaniu mojej powieści tak dużo ludzi obdarzyło mnie swoim zaufaniem. Od premiery mojego debiutu minęło już prawie dziewięć miesięcy, a ja cały czas otrzymuję wiadomości, w których Czytelniczki dzielą się ze mną swoimi historiami. Są to historie pełne bólu, łez, wzruszeń i życia.
Miałam świadomość tego, że powieść, którą napisałam otworzy zabliźnione rany, ale czy da się przygotować na te wszystkie słowa? Wzruszenia, tęsknoty i podziękowania? Nie. Nie byłam przygotowana na te wszystkie podziękowania i słowa, które rezonują we mnie jeszcze długo po przeczytaniu otrzymanej wiadomości. Jestem niesamowicie wdzięczna za to, że zostałam tak niesamowicie przyjęta jako autorka, ale wydaje mi się, że to takie uczucie, do którego nigdy nie będę w stanie się przyzwyczaić. I za każdym razem będę przeżywać je na nowo i na nowo. Ta perspektywa bardzo mi się podoba ;)
Skąd czerpiesz pomysły do swoich powieści?
Zewsząd! Naprawdę. Wystarczy piosenka, kilka zdań przypadkiem usłyszanych w tramwaju. Przypadkowy uśmiech, którym zostałam obdarowana, gdy mijała mnie nieznana mi osoba. Inspirują mnie ludzie i inspiruje mnie życie, bo to właśnie życie pisze najpiękniejsze historie.
Jak długo trwa Twój proces pisania książki?
„A Ty będziesz dumna” pisałam przez rok z przerwami. W trakcie jej powstawania potrafiłam zamknąć plik na kilka dni, a nawet tygodni i do niego nie zaglądać. W ogóle. Bo coś mi nie pasowało, bo nie czułam się na siłach, bo potrzebowałam chwili oddechu albo po prostu nie miałam pojęcia, co dalej. Dzisiaj wiem, że ten czas był mi potrzebny na przetrawienie pewnych kwestii, ułożenie sobie całej historii i przyzwyczajenie się do niej.
Z dwoma kolejnymi tomami trylogii Listami Pisane poszło mi szybciej i… łatwiej. Miałam już w głowie konkretny plan, zdążyłam poznać bohaterów, wczuć się w nich, gonił mnie też deadline od wydawcy ;) „Nie było nam dane” i „Jesteś moim domem” pisałam przez około trzy miesiące każdą. Aktualnie zbliżam się powolutku do ostatniej kropki w mojej czwartej powieści, którą zaczęłam pisać w marcu.
Zdradź nam o czym będzie Twoja kolejna powieść, która ukaże się już 15 czerwca.
„Nie było nam dane” jest drugim tomem trylogii Listami Pisane. Wspominam o tym, ponieważ ta historia jest kontynuacją „A Ty będziesz dumna”, mojego debiutu – pozwolę sobie po krótce nakreślić to, o czym jest też pierwszy tom.
ATBD jest historią o stracie, o (nie)radzeniu sobie z żałobą. O tym, że każdy z nas ma prawo przeżyć swoje emocje po swojemu i nie ma w tym nic złego. Nie ma ani za bardzo, ani za mało. To też opowieść o rodzinie, tej z wyboru i takiej, do której czasami zmusza nas życie. I, co podkreślam za każdym razem, bo uważam, że warto o tym przypominać, to powieść o miłości, o jej różnych odcieniach, jednak romansu w niej nie ma.
Natomiast „Nie było nam dane” to nowy początek. To historia o tym, że każdy bohater zasługuje na to, by opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. To ponownie perspektywa trzech bohaterów. To wiosna, nie tylko ta kalendarzowa. I pokazanie, że nie wszystko jest zawsze takie, jakie się wydaje. Są powroty do przeszłości, mierzenie się z teraźniejszością i nieśmiałe spoglądanie w przyszłość. Mam nadzieję, że ten tom przyniesie odrobinę spokoju i ukojenia nie tylko moim bohaterom, ale i Czytelniczkom.
Cytat:
„Wiesz, myśmy widzieli siebie w najgorszych momentach. I to nie jest złe, wprost przeciwnie, ale… Za każdym razem, gdy próbowaliśmy przywołać dobre chwile, przed oczami od razu pojawiały się te najbardziej bolesne”.
„– Dlaczego stokrotka? – dopytywałam. Chciałam zrozumieć.
– Bo ktoś mi powiedział, że symbolizuje nowy początek. Z tym mi się właśnie kojarzysz. Z nowym początkiem”.
Opinia z LC „Nie było nam dane”
Autorka: Justyna Bieszke, @eddieegger
Monika Sygo w pierwszym tomie trylogii Listami Pisane namacalnie przekazała czytelnikom ból, tęsknotę i niezrozumienie bohaterów. W „Nie było nam dane” udowadnia, że nic nie jest takie, jakie się z pozoru wydaje. Krzywda nie zawsze jest celowa, a ból niekiedy staje się uczuciem, z którym potrafimy się pogodzić.
W drugim tomie wracamy do bohaterów, których kochamy, ale też do tych, których razem z autorką próbujemy zrozumieć. Którym być może po lekturze będziemy potrafili podać dłoń i powiedzieć, że my też im wybaczamy.
Autorka w niezwykle piękny i realistyczny sposób rozwiązuje rodzinne tajemnice plecie kolejne supełki w życiu Kuby, Kamili i Łukasza, który niespodziewanie zaczyna odgrywać jeszcze większą rolę w tej historii… Po raz kolejny otrzymujemy od Moniki Sygo powiew czegoś świeżego, naładowanego emocjami, których nie sposób szukać u większości polskich autorek i autorów.
Premiera książki "Nie było nam dane" już 15.06.2022 roku.
Zarówno debiutancką jak i nową książkę możecie znaleźć w linkach poniżej:
Komentarze