Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Drukarnia Rzeszów

Jacek Strojny: Do zagadnienia zieleni studium podchodzi wskaźnikowo, a nie celowo

Jacek Strojny: Do zagadnienia zieleni studium podchodzi wskaźnikowo, a nie celowo
DSC_6339_fotArkadiusz_Surowiec_PRz_Easy-Resize.com-1-768x512
Dziś rozmawiamy z Jackiem Strojnym pracownikiem akademickim Politechniki Rzeszowskiej. Od 18 lat zajmuję się zarządzaniem projektami oraz rozwojem terytorialnym. Specjalizuję się w problematyce nowoczesnego zarządzania publicznego, w szczególności na poziomie samorządów lokalnych. Rozmowa którą podjęliśmy, dotyczy studium, konsultacji i zapisów studium, które w tym momencie wzbudzają wiele kontrowersji. 

Nowy projekt studium od samego początku wywołuje kontrowersje. Razem dla Rzeszowa od początku twierdzi, że to zły projekt. Jakie rzeczy
zauważył Pan na "pierwszy rzut oka"?


Tak, to prawda. Projekt wzbudził sporo kontrowersji nie tylko wśród mieszkańców. Nie jest także jednoznacznie oceniany przez specjalistów. Obie grupy jednak zwracają uwagę na różne zagadnienia. Mieszkańcy podkreślają negatywny wpływ studium na wycenę ich działek, a przede wszystkim ograniczenie możliwości korzystania z nich. Eksperci zwracają uwagę na to, że studium powstało bez przyjęcia fundamentalnych założeń strategicznych. Dla przykładu, nie za bardzo widać w studium jak miasto chce sobie radzić z odpornością klimatyczną. Wyprowadzenie zieleni na
obrzeża miasta co prawda załatwia współczynniki, jednak nie stanowi
zadowalającej odpowiedzi na to jak miast chce odpowiadać na kryzys
klimatyczny. Będzie to miało negatywne skutki w przyszłości, a deszcze nawalne i szybkie powodzie przypomną. Oczywiście założeń brakuje także w
kontekście innych wymiarów studium. Sporo wątpliwości jest np. co do
uzasadnienia założeń dotyczących płaszcza wysokościowego. Podsumowując gdy nie ma wizji rozwoju to studium jest wypadkową inwentaryzacji stanu bieżącego i zapewne, znając życie, oddziaływania różnych lobby. W mojej opinii Razem dla Rzeszowa nie tylko zwraca uwagę na niedoskonałości samego projektu studium, ale przede wszystkim na sposób jego procedowania. Wątpliwości budzi proces komunikacji, w szczególności
sposób prowadzenia konsultacji oraz przygotowywanie ludzi do tak trudnych decyzji. Trudno się teraz dziwić, że jak poszczególne grupy społeczne dostają młotkiem po głowie to ich boli.


Ile uwag i wniosków wpłynęło do tej pory do Stowarzyszenia i czego one głównie dotyczyły?

Po pierwsze, Razem dla Rzeszowa to nie stowarzyszenie. To ruch miejski działający w sposób niezrzeczony formalnie. Po drugie, za zbieranie wniosków odpowiada w pełni właściciel procesu czyli Biuro Rozwoju Miasta. Procedury są tutaj określone przepisami prawa. Oczywiście zachęcamy poszczególne grupy, zarówno stowarzyszenia działające wokół Razem dla Rzeszowa, jak i po prostu mieszkańców o zwrócenie uwagi na to jakie studium może mieć skutki dla nich samych. Uruchomiliśmy zbieranie informacji w social media i na maila. Przychodzi nam sporo informacji od osób, które czują się pokrzywdzone studium, głównie w zakresie ustalenia na ich działkach terenów zielonych. Mamy oczywiście także pozytywne opinie. Ocena na pewno nie jest jednoznaczna zarówno w społeczeństwie, jak i wśród ekspertów. Dla mnie, z perspektywy mojego wykształcenia kluczowym problemem jest brak poprawności metodycznej studium, czyli brak fundamentu strategicznego.

Jak pan myśli, czy jest szansa na np. inne ułożenie terenów zielonych? Jeśli tak, to jakie?

W mojej ocenie podstawowy problem polega na tym, że do zagadnienia zieleni studium podchodzi wskaźnikowo, a nie celowo. Dlaczego chcemy mieć zieleń, jakie ma spełniać funkcje społeczne i środowiskowe. W tej chwili to wygląda rzeczywiście tak jakby ktoś sobie kredkami pomalował by wskaźniki powychodziły. Zastanawiam się też jaką wartość takie podejście daje osobom z centrum? Co więcej np. miasto sprzedaje teraz na Bałtyckiej działkę przeznaczoną na zieleń urządzoną, co więcej w nowym studium przekształca ją w mieszkaniówkę. Przy Podwisłoczu jest np. biała plama, sugerująca utrzymanie terenów zielonych na całym obszarze. Wiem natomiast, że tam wydawane są pozwolenia na intensywną zabudowę mieszkaniowo-usługową. Warto także zwrócić uwagę na współczynniki dostępu do zieleni rekreacyjno-wypoczynkowej. Na wielu osiedlach sytuacja jest moim zdaniem skandaliczna. Ciekawie wygląda pod tym względem Budziwój - praktycznie brak terenów zielonych o tej funkcji. Tymczasem warto podkreślić że na wielu osiedlach, również bliżej centrum, jest olbrzymi deficyt takich terenów. Dzieci bawią się na ulicy bo nie mają innej przestrzeni. Jest zatem tutaj trochę dysonans. Miasto manifestuje walkę o zieleń pokazując wskaźniki a w rzeczywistości trochę wygląda to jak zasłona dymna. Ludzie czują, że nie do końca wszystko jest tutaj transparentnie prezentowane. Trudno mi zatem powiedzieć jaka będzie strategia ze strony Prezydenta i Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa. Moim zdaniem są trzy drogi. Pierwsza to wstrzymać prace nad studium, zająć się miejscowymi planami dla kluczowych obszarów oraz równolegle nad strategią. Po uchwaleniu strategii wrócić do studium i na podstawie przyjętych założeń rozpocząć projektowanie przestrzeni. Druga droga to pójść na ustępstwa protestującym. Tutaj ingerencja będzie prawdopodobnie tylko taka, aby spełnić współczynniki i obniżyć napięcia społeczne. Czyli znów nie mamy faktycznego podejścia planistycznego. Trzeci scenariusz to próba przeforsowania obecnego studium z niewielkimi tylko korektami. Nie wiem jak wówczas zachowają się radni.

Czy wpłynęły jakieś uwagi dotyczące Campusu UR na Rejtana? Jeśli tak, to jak ocenia Pan zagospodarowanie Campusu UR wg studium?

Nie mamy na ten moment uwag dotyczących Campusu UR. Na tę chwilę nie mam na ten temat zdania. Myślę, że władze Uniwersytetu Rzeszowskiego na pewno analizują studium i będą podejmowały działania formalne, jeśli pojawią się z ich strony jakieś wątpliwości. W kontekście tamtego kwartału mam jedynie dwa komentarze. Pierwszy dotyczy informacji, która jakiś czas temu była publikowana w mediach na temat wykupu obok Uniwersytetu działki przeznaczonej pod usługi edukacyjne. Zachodziło przy tym przypuszczenie że za zakupem stoi deweloper. Na pewno Uniwersytetowi taka działka pozwoliłaby na dalszy rozwój, w tym zmniejszenie problemów np. z parkowaniem. Pod tym kątem zastanawiam się także nad decyzją o podwyższeniu całego kwartału z dopuszczeniem budowania obiektów wysokich i wysokościowych. Już w tej chwili zaparkowanie przy Uniwersytecie czy dalej, przy Warzywnej to tragedia.

Czy jest coś co by Pan zmienił w systemie transportowym w planowanym studium?

Założenia w studium do systemu transportowego zostały przygotowane przy współpracy ze specjalistami, m.in. z Politechniki Rzeszowskiej. Generalnie ten element studium wydaje się rzetelnie przygotowany. Na tę chwilę chciałbym zwrócić uwagę jednak na kwestię tzw. drogi południowej. Jedno ze stowarzyszeń działających w ramach Razem dla Rzeszowa mocno sprzeciwiało się jej przebiegowi. Inwestycja utknęła w procedurach administracyjnych. Studium utrzymuje przebieg tej drogi, jednak prezentowane tam analizy ruchu (np. więźba ruchu) nie przekonują że uzasadniona jest tak znaczna destrukcja środowiska oraz znaczące obniżenie jakości życia okolicznych mieszkańców. Mam tutaj na myśli, że rozszerzając analizę efektywności tej inwestycji o elementy społeczno-środowiskowe, spodziewane efekty nie uzasadniają ponoszenia tak sporych kosztów. To wymagałoby oczywiście dodatkowych wyliczeń, których nikt przy tego typu inwestycjach w naszym mieście nie robi. Druga uwaga to taka że nie za bardzo znalazłem w studium odpowiedzi na pytanie, jaki pomysł ma miasto na komunikację publiczną. Tutaj także wychodzi brak fundamentu w postaci strategii. To jest ogólnie spory problem całego studium.

Foto podglądowe: Razem dla Rzeszowa

Krótka sylwetka rozmówcy Razem dla Rzeszowa

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów